- Wszyscy otrzymaliśmy uwagi do organizacji pracy szkoły na kolejny rok z nowymi przelicznikami pracowników administracji i obsługi, które są nie do zaakceptowania. Na przykład szkoła licząca 12 etatów ma pozostawić siedem osób, w kolejnych szkołach z 15 etatów ma zostać 8, a w jeszcze innej z dziewięciu pozostaje 5. Jako dyrektorzy nie wyrażamy zgody na taką redukcję, bo każdy pracownik ma określone zadania i każdy jest potrzebny – mówi dyrektorka jednej z łódzkich podstawówek.
Oświatowa solidarność podkreśla, że w szkołach jest minimalna ilość etatów, a mniej pracowników zagraża bezpieczeństwu uczniów. - Dyrektorzy nie mogą być zmuszani do zwalniania ludzi. Każdy z nich jednoosobowo odpowiadają za bezpieczne i higieniczne warunki pracy w swojej placówce. Nikt nie może narzucić im odgórnie jaka będzie ilość zatrudnionych pracowników, bo oni sami wiedzą najlepiej jak funkcjonuje ich szkoła - mówi szef oświatowej Solidarności w Łodzi Roman Laskowski.
Monika Pawlak z UMŁ zapytana o plany zwalniania nauczycieli przysłała nam odpowiedź:
Polityka rządu PiS dotkliwie uderza w samorządy, które w czasie pandemii borykają się z problemem spadających dochodów i odczuwają to szczególnie mocno. Najlepszym przykładem jest edukacja: od lat subwencja jest niedoszacowana, łódzki samorząd rocznie dokłada ponad 500 mln zł do wydatków oświatowych, w efekcie tylko w latach 2017 - 2020 Łódź dopłaciła do edukacji z własnego budżetu ponad 2 miliardy złotych, dokładnie: 2 066 900 000 zł.
Mimo licznych monitów, skarg i pism ani rząd ani MEN nie reagują przez co samorząd zmuszony jest podejmować trudne decyzje. Taką jest konieczna - dla dalszego funkcjonowania całego systemu edukacji - redukcja etatów pracowników niepedagogicznych. Dotyczy około 12 procent etatów, a konkretna liczba zależy od placówki i jej specyfiki. Zmniejszenia liczby etatów nie dotyczą przedszkoli, nie ulegnie też zmianie liczba etatów pedagogicznych w szkołach.
Obecnie liczba etatów pracowników niepedagogicznych wynosi 4 250, dla porównania we Wrocławiu jest w tej grupie o 1500 etatów mniej. A liczba uczniów we Wrocławiu jest porównywalna z Łodzią.
Chodzi o redukcję etatów, a nie zwolnienia pracowników - to dyrektor szkoły jest gospodarzem i finalnie będzie decydował czy zwolni kilku pracowników czy zmniejszy wymiar zatrudnienia z całego etatu do części pozostawiając obecną liczbę pracowników.
Dyrektorzy łódzkich szkół podkreślają, że pracownicy niepedagogiczni są potrzebni w pełnym wymiarze godzin i w placówkach nie ma ani jednego zbędnego etatu. Nie chcą wskazywać nikogo do zwolnienia, lub zmniejszenia mu godzin pracy i czekają na rozmowy z władzami Łodzi.