Zostali zamknięci na cmentarzu. Jak zareagowały łódzkie służby?
Jakiś czas temu doszło do nietypowego zdarzenia na łódzkim cmentarzu komunalnym Zarzew. Dwie osoby na nim przebywające straciły rachubę czasu i zbyt późno zorientowały się, że nekropolia została zamknięta. Podjęły bezskuteczne próby wydostania się, ale ostatecznie musiały wezwać na pomoc służby.
Jak twierdzi jedna z zamkniętych na cmentarzu osób, łódzkie służby zbagatelizowały problem i nie przyjechały na miejsce. Przedstawiciele służb mieli jednak poinformować o ryzyku zapłacenia kary za bezpodstawne korzystanie z numeru alarmowego. Po czasie udało im się połączyć z operatorem z Opola i dopiero on miał wezwać na miejsce strażaków.
Zamknięci na cmentarzu. Straż potwierdza to zdarzenie
Strażacy z Łodzi potwierdzają, że interwencja związana z zamkniętymi na cmentarzu osobami miała miejsce.
- Z tego co pamiętam tam były dwie osoby, które nie zdążyły opuścić cmentarza przed zamknięciem. Miejsce zostało zamknięte przez zarządce no i nie mieli jak stamtąd wyjść – mówi Łukasz Górczyński, oficer prasowy Komendanta Miejskiego PSP w Łodzi.
Zawiadomienie do straży trafiło poprzez numer alarmowy. Po otrzymaniu tzw. „formatki”, od razu udali się na wskazane miejsce. Tam, za pomocą swojego sprzętu pomogli bezpiecznie się wydostać dwóm osobom.
- Strażacy nie otwierali bramy, tzn. nie rozcinali jej w żaden sposób. Natomiast, państwo zostali ewakuowani przy pomocy takich drabin przestawnych, czyli przeszli po nich przez ogrodzenie. Tak sobie strażacy poradzili i „uwolnili” te osoby – dodaje oficer prasowy.
Takie interwencje zdarzają się rzadko, niemniej mają miejsce. Jak się wtedy zachować?
- Trudno powiedzieć, chyba nie dać się zamknąć to jest jedyne rozwiązanie. Ewentualnie na tego typu obiektach powinny być numery telefonu do zarządcy, albo spróbować taki numer znaleźć w internecie. Jeżeli nie byłoby takiej możliwości to pozostaje poinformować służby o takim incydencie – mówi Łukasz Górczyński.