Policja

i

Autor: Policja Łódzka / Małopolska Policja

Wiadomości

Zatrzymany w Paryżu sprawca śmiertelnego wypadku usłyszał zarzuty. 37-latek przyznał się do winy

2024-08-08 14:32

Łódzka prokuratura przedstawiła w czwartek zarzuty sprawcy śmiertelnego wypadku, do którego doszło w lutym 2020 roku na ul. Broniewskiego w Łodzi. 37-latek, który po ponad 4 latach został zatrzymany w Paryżu, przyznał się do winy. Grozi mu do 12 lat więzienia.

W czwartek (8 sierpnia) do Prokuratury Rejonowej Łódź-Widzew został doprowadzony 37-letni mężczyzna podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku, do którego doszło 23 lutego 2020 r. na ul. Broniewskiego w Łodzi. Prowadzone przez 37-latka BMW wypadło z drogi i rozbiło się na drzewie. W wypadku zginęli dwaj pasażerowie auta w wieku 30 i 26 lat, a trzeci – 29-letni mężczyzna - odniósł poważne obrażenia.

Sprawca wypadku ukrywał się przez ponad cztery lata. Mężczyzna był poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania oraz czerwoną notą Interpolu. 27 kwietnia br. 37-latek został ostatecznie zatrzymany na dworcu autobusowym w Paryżu, a 2 sierpnia został przekazany przez stronę francuską do Polski.

- Podczas przesłuchania podejrzany przyznał się do przedstawionego mu zarzutu i składał szczegółowe wyjaśnienia - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, Krzysztof Kopania. - Potwierdził, że w chwili zdarzenia kierował BMW, które rzekomo należało do jego dziadka oraz że przekroczył dozwoloną prędkość. Podał, że prawdopodobnie jechał z prędkością około 80-90 km/godz. Z wyliczeń biegłego wynika natomiast, że wynosiła ona około 125 km/godz., przy dozwolonej w tym miejscu prędkości 50 km/godz.

Z relacji mężczyzny wynika, że prawdopodobnie wjechał w kałużę, co miało doprowadzić do wpadnięcia w poślizg i utraty panowania nad samochodem. Kierowca zjechał z jezdni, uderzył w krawężnik, następnie wniósł się nieco w górę i uderzył w przydrożne drzewo. Pasażerami byli trzej znajomi 37-latka, których zabrał spod pobliskiego sklepu. Podczas jazdy słuchali głośno muzyki, a jedynie kierowca miał zapięte pasy bezpieczeństwa.

- Jak podał 37-latek, uciekł z miejsca wypadku, ponieważ był przerażony tym, co się stało, bał się grożącej kary i dlatego zdecydował się wyprowadzić do Francji – wyjaśnił Krzysztof Kopania. - Używał przy tym tożsamości innych osób. Ujawniono przy nim dwa podrobione dokumenty osobiste. Jeden z nich był opatrzony zdjęciem podejrzanego, zaś figurowały w nim dane innego mężczyzny z kręgu jego znajomych. To tym właśnie dokumentem posługiwał się podczas zatrzymania przez francuską policję.

Zatrzymany 37-latek przebywa obecnie w areszcie w związku z wydanym wcześniej przez sąd postanowieniem o tymczasowym aresztowaniu. Mężczyzna ma zostać poddany badaniom pod kątem ustalenia, czy w chwili wypadku był poczytalny. Jak zaznaczył prok. Kopania, zebrany w śledztwie materiał dowodowy jest niemal kompletny i umożliwi skierowanie w najbliższym czasie do sądu aktu oskarżenia. 37-latkowi grozi do 12 lat więzienia.

17-latek potrącony na pasach. Wypadek w Jabłoniu