Eska

i

Autor: Eska Łódź

kultura

"Zamglone" to powieść kryminalna z Łodzią w tle. Rozmowa z Marcelem Frątczakiem

2025-04-18 12:54

Doświadczona reportażystka, były policjant i wznowione po latach śledztwo. Marcel Frątczak debiutuje na rynku w znakomitym stylu! Pisarz zabiera czytelników w mroczne zakamarki naszego miasta. Z autorem książki "Zamglone" rozmawiał Andrzej Pinkowski.

To debiut literacki, ale nie pierwsza książka, którą napisałeś. Już wcześniej miałeś na swoim koncie pozycje literackie?

Marcel Frątczak: Tak, niewydane pozycje. Wcześniej był zbiór opowiadań i powieść eksperymentalna. Nie udało im się doczekać na czytelników (śmiech). "Zamglone" to jest debiut, to książka, którą się udało wydać, znalazła wydawcę"

To kryminał. Skąd pomysł, by właśnie taki gatunek literacki wybrać na swoją pierwszą, opublikowaną powieść?

Ten gatunek do mnie przyszedł razem z historią, którą gdzieś tam pare razy słyszałem z różnych stron, taką legendą miejską. Bardzo chciałem się nią zainspirować, bardzo chciałem to napisać. I nie dało się po prostu inaczej, ten gatunek był wpisany w tę historię. Na początku myślałem, że to będzie trochę luźniejsze potraktowanie tego gatunku, natomiast wyszedł dość hardy kryminał, moim zdaniem. 

Czyli leje się krew?

Być może tak (śmiech). Teraz z tego co czytam to pisze się o tej książce, że nie do końca jest to taki czysty, rasowy kryminał, natomiast jak na moje wcześniejsze doświadczenia - to jest bardzo kryminał. 

Czego jeszcze domieszki ma oprócz kryminału?

Na pewno powieści obyczajowej, psychologicznej, tego jest tak mnóstwo, postaciom poświęcam dużo uwagi. Natomiast fabuła cały czas jest na pierwszym planie i te poszukiwania bohatera, który zaginął dwa lata przed akcją książki, są najważniejsze według mnie.

Jak się czujesz jako pisarz, młody człowiek, który wydaje swoją pierwszą książkę? Pojawiają się wywiady radiowe, telewizyjne, spotkania autorskie.

Czuje się coraz lepiej. Przyznaje, że pierwsze takie doświadczenia były trudne, stresujące, teraz jest już coraz łatwiej. Może nie czuje się jakoś super obeznany, natomiast powoduje to już mniej stresu. Fajnie, że się dzieje, że mogę z tą książką tu przyjść i coś powiedzieć. Jestem za to wdzięczny. Natomiast pierwsza okazja, by porozmawiać z czytelnikami była w Domu Literatury w Łodzi, po raz kolejny taka okazja będzie 24 kwietnia w bibliotece przy ulicy Łącznej o 18:30.

Skąd pomysł na taki tytuł książki? Bo chyba nie jest częste nadawanie tytułu książce, podając imiesłów. 

Tak, to prawda. Myślę, że to jest plus tego tytułu, że jest taki nieoczywisty. A skąd ten tytuł? Kiedy próbowałem znaleźć taki, który by nawiązywał do fabuły, do bohaterów - wychodziły mi straszne rzeczy (śmiech). Nic nie dało się wybrać. Więc stwierdziłem, że muszę do tej książki dodać coś takiego zwyczajnego, coś w stylu pogody. I uczyniłem ten dzień, w którym zaginął ten Adrian, dniem bardzo mglistym. I dzięki temu mogłem tę mgłę wcisnąć w tytuł.

Akcja powieści dzieje się w Łodzi. Dlaczego Łódź jest dobrym miejscem w kryminale? 

Ponieważ jest niepodrabialna i niepowtarzalna. Jestem łodzianinem od urodzenia, pochodzę ze Starego Widzewa. Spójrz na Łódź, ona jest taka klimatyczna i ma taki potencjał do różnych historii. W książce przenoszę czytelników w najróżniejsze miejsca, od rozpadających się famuł na Księżym Młynie, takich, które już ledwo stoją, aż po Piotrkowską, przez ciemne puby Piotrkowskiej. Jest też Julianów, zabieram też czytelników na chwilę do Aleksandrowa Łódzkiego, na grilla rodzinnego (śmiech). 

Czyli tak: Na początku Twojej książki nie mamy typowego morderstwa, ale mamy zaginięcie. Żeby nie spojlerować za bardzo, ale co dzieje się potem?

Mamy zaginięcie. Adrian zaginął w bardzo mglisty dzień, jakby rozpłynął się w tej mgle. I dwa lata później do prywatnego detektywa i doświadczonej dziennikarki zgłasza się ktoś tajemniczy i proponuje im tę sprawę, pogrzebanie w niej. I oni, detektyw może bardziej chętnie, ona mniej, biorą się za to i co będzie dalej... Ciężko mówić o tej książce bez spojlerów, bo to się dość wolno wszystko rozwija. Trzeba przeczytać.

A czego Ci życzyć przy okazji pisaniu drugiego tomu? Czy już jest na ukończeniu? 

Jeszcze nie na ukończeniu, zdecydowanie nie. Życzyć mi... może jakiejś odmienności od tego co już było, świeżości. Za takie życzenia byłbym mega wdzięczny!  

Dawid Podsiadło nie jest już singlem. Spotkał kobietę swoich marzeń