Kryzys energetyczny nie ominie osadzonych w zakładach karnych. Od 1 lutego wszyscy więźniowe, którzy korzystają z dodatkowych sprzętów elektrycznych lub elektronicznych, takich jak czajnik elektryczny, telewizor, radio czy wieżą stereo, muszą płacić za zużycie prądu. Opłata została zryczałtowana. Każdy osadzony, który korzysta z dodatkowych urządzeń, będzie musiał zapłacić 20 złotych miesięcznie.
O wprowadzeniu nowych przepisów poinformował wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.
- Metody brania odpowiedzialności sprawią, że osoby opuszczające zakład karny będą przygotowane do normalnego życia w społeczeństwie - tak wiceminister tłumaczy zasadność wprowadzenia opłat za prąd.
Jednakże nie wszyscy zgadzają się z resortem sprawiedliwości, o czym pisze szerzej portal Business Insider.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka wskazuje, że nowe przepisy mogą skutkować tym, że osadzeni będą opuszczać więzienne mury z długami. Opłatą mają być bowiem obciążani wszyscy więźniowe z celi, w której znajduje się dodatkowy sprzęt, a nie każdy osadzony posiada środki finansowe.
Nowe przepisy krytykuje także Rzecznik Praw Obywatelskich.
- W praktyce może dochodzić — i dochodzi — do sytuacji, gdy skazany w celi, gdzie jest dodatkowy sprzęt, nie korzysta z niego, gdyż nie pozwalają mu na to współosadzeni, kierując się zasadami podkultury więziennej. Obciążenie skazanego opłatą za energię elektryczną pobraną przez urządzenia, z których nie korzysta, nie powinno mieć miejsca. Stałoby to w sprzeczności z zasadami współżycia społecznego i sprawiedliwości społecznej - wskazuje rzecznik w opinii cytowanej przez portal Business Insider.
Według RPO opłata powinna być także uzależniona od ilości sprzętów w danej celi, a nie ujednolicona.