Spirala nieszczęść Andrzeja Wierzbowskiego
Seria nieszczęść pana Andrzeja rozpoczęła się w 2012 roku, kiedy u jego syna Mateusza zdiagnozowano SLA, czyli stwardnienie zanikowe boczne. Leczenie Mateusza pochłonęło ogromne pieniądze, niezbędne były również leki, rehabilitacje i sprzęt specjalistyczny. By móc wszystko opłacić, pan Andrzej wziął kredyt. Niestety, w 2016 roku w wieku zaledwie 25 lat syn pana Andrzeja przegrał walkę z chorobą.
Natomiast w 2014 roku u pana Andrzeja zdiagnozowano ostrą białaczkę limfoblastyczną. Dostał wtedy zaledwie 50% szans na przeżycie. Ponad pół roku spędził w szpitalu, następnie niezbędne było dalsze leczenie, które trwa do dziś.
Długi, na które pana Andrzeja nie stać
Po pobycie szpitalu pan Andrzej całkowicie utracił zdolność finansową. Niezbędny był kolejny kredyt. Niestety, jak wyjaśnia córka pana Andrzeja, "kiedy wysokość pozostałego kredytu do spłaty malała- tato odebrał telefon z "propozycją nie do odrzucenia". Kryptowaluty, bitcoiny, gry na giełdzie. Obietnice łatwych pieniędzy. No i poszło. Najpierw oczywiście trzeba było zainwestować... Później otwieranie kilku rachunków bankowych. Reszty zapewne się domyślacie- tata został słupem w piramidzie finansowej a przez jego konta przechodziły przeogromne ilości pieniędzy. Widział, że pieniądze są więc wierzył, że zarobił... nawet kiedy pieniądze zaraz znikały (tak, tato dał im zdalnie dostęp do swojego laptopa) to przy kolejnym telefonie od nich słyszał, że "taaaaak, ale zaraz wrócą"... wracały żeby zaraz zniknąć, a jakże. Kiedy zrozumiał, że został oszukany, było za późno- z konta zniknęły oszczędności, pojawiły się zaś kolejne kredyty wzięte na tatę. Zgłoszenie na policję, tam od razu powiedzieli żeby nie mieć nadziei na odnalezienie sprawców..."
Kilka tygodni później otrzymał kolejny telefon, oferujący pomoc w odzyskaniu pieniędzy. I pan Andrzej znów uwierzył. Wtedy kolejny raz został oszukany, zaciągnięto kolejny kredyt na jego nazwisko.Wkrótce zaczęły przychodzić listy z banków wielu miast w całej Polsce z żądaniem zwrotu pieniędzy. Po czasie umorzono sprawę z powodu niewykrycia sprawców, ale długi zostały.
Pozostało 150 tysięcy do spłaty. Nie ma pieniędzy na raty
Na chwilę obecną pan Andrzej ma około 150 tysięcy złotych do spłaty. Suma rat wynosi tyle ile jego emerytura, nic nie pozostaje już na życie. Pomimo, że próbuje dorabiać jak się da, ciężko jest mu znaleźć w tym wieku pracę. A poza tym, teraz powinien żyć w spokoju, bez obaw o kolejny dzień, ciesząc się życiem na emeryturze. Niestety to niemożliwe.
Dlatego córka pana Andrzeja zorganizowała w internecie zbiórkę pieniędzy. Każda, nawet niewielka wpłata, może pomóc w zapewnieniu godnego życia seniorowi. Wpłat można dokonać TUTAJ.