To był niesamowity mecz, który kibice Ekstraklasy zapamiętają na długo. Widzew pokonał Legię po 24 latach. To niesamowite przeżycie dla piłkarzy, sztabu i kibiców łódzkiego klubu. Wypowiedzi z konferencji prasowej cytuje portal widzew.com.
- Trudno się nie cieszyć z końcowego rezultatu. Prawdziwe okazały się słowa, że Widzew gra do końca. Zawsze. To byłoby najlepszą puentą, chociaż nie możemy popadać w huraoptymizm. Początek mieliśmy średni, mogliśmy stracić bramkę. Choć Legia wyjeżdża z Łodzi z niczym, to była naprawdę dobrze przygotowana. W późniejszych fazach moi piłkarze opanowali to na tyle, żeby zneutralizować mechanizmy ataku rywala, wyłączając jedynie kluczową interwencję tuż przed czasem doliczonym – powiedział Daniel Myśliwiec, trener Widzewa.
Przebieg meczu, a zwłaszcza jego końcówkę zrelacjonował trener Legii.
- Zostaliśmy znokautowani w doliczonym czasie. W tej sytuacji powinniśmy bronić lepiej, ale nie zrobiliśmy tego i straciliśmy niepotrzebnego gola, przez którego przegraliśmy mecz. Jeżeli chodzi o samo spotkanie, to pierwsza połowa była dość wyrównana i toczona w gorącej atmosferze. Stworzyliśmy kilka okazji, których nie wykorzystaliśmy. Po przerwie wydawało się, że kontrolujemy przebieg gry, jednak za mało było w nas determinacji, energii i chęci strzelenia gola. Mimo tego w końcówce mieliśmy świetną okazję Kapustki, nie wykorzystaliśmy jej, co się zemściło. Gratulacje dla Widzewa, a z naszej strony duże rozczarowanie – relacjonuje trener Legii, Kosta Runjaić.
Polecany artykuł:
Na konferencji pojawił się także strzelec jedynej bramki w tym historycznym meczu.
- Wcześniej też miałem okazję do uderzenia na bramkę, ale uznałem, że lepiej będzie podać do Bartka Pawłowskiego. Przy sytuacji pod koniec drugiej połowy niewiele o tym myślałem, tylko widziałem już gola w moich oczach. No i strzeliłem – powiedział strzelec bramki, Fran Alvarez.