Gdzie nie wypada, a gdzie trzeba się targować?
Wakacje za pasem. Co drugi Polak zamierza wyjechać w tym roku na urlop, w tym wielu planuje zagraniczne wojaże. Przed wyjazdem warto zapoznać się z trudną sztuką targowania. Dzięki temu można nie tylko zaoszczędzić, ale także uniknąć kulturowych wpadek, bo w niektórych krajach negocjowanie ceny jest wręcz wymagane.
Dla mieszkańców Ameryki Północnej i Europy Północnej oraz Zachodniej targowanie nie jest normalną praktyką. Wiele osób uważa, że jest to nie na miejscu. Tymczasem jadąc na Bałkany czy południe Europy, warto podszlifować umiejętności negocjacyjne. A jak jest poza Europą?
- Z kulturowego punktu widzenia w wielu krajach negocjowanie cen jest nie tylko akceptowalne, ale wręcz oczekiwane. W państwach Azji Południowo-Wschodniej (np. Wietnamie, Tajlandii czy Kambodży) ten, kto twardo się targuje, budzi większy szacunek. Równie wielką miłością do targowania się pałają mieszkańcy państw Afryki Północnej, Ameryki Południowej czy Meksyku- wyjaśnia Nadiia Mykhalevych z Preply.
Polecany artykuł:
Poznaj niezawodne tricki negocjacji
No i nie można zapominać o Bliskim Wschodzie. Tam sprzedawcy uwielbiają się targować.
W krajach Bliskiego Wschodu negocjowanie jest dla sprzedawców niczym wyśmienita zabawa w kotka i myszkę. Arabowie mają to we krwi. W Jordanii czy Omanie ceny podawane na targowiskach są z góry znacznie zawyżone. Wielu nieświadomych turystów często po prostu przepłaca, gdy właściciele straganów na Bliskim Wschodzie ochoczo raczą kupujących przekąskami czy herbatą – dodaje Mykhalevych.
Portal Preply sprawdził, jak należy targować się w różnych krajach, żeby uniknąć kulturowych wpadek. W naszej galerii znajdziesz kulturowe niuanse, jakie warto znać.