Funkcjonariusze w nocy z 24 na 25 czerwca podczas rozmowy z pokrzywdzonym, młodym mężczyzną ustalili, że napastnik grożąc pozbawieniem życia, zabrał mu telefon komórkowy oraz słuchawki. Agresor po zabraniu łupów uciekł w kierunku alei Politechniki.
19-latek dokładnie opisał ubiór napastnika. Oświadczył policjantom, że jest w stanie rozpoznać sprawcę. Stróże prawa zaprosili pokrzywdzonego do radiowozu i wspólnie zaczęli przeszukiwać okoliczny teren.
"Podejrzewanego, który odpowiadał rysopisowi, zauważyli przy skrzyżowaniu ulic Radwańskiej i Politechniki. Natychmiast podbiegli do potencjalnego sprawcy. Mężczyzna był pobudzony, agresywny i nie wykonywał poleceń funkcjonariuszy. Łodzianin potwierdził, że zatrzymany mężczyzna jest sprawcą przestępstwa"
- relacjonują policjanci.
Co ciekawe, zatrzymany był święcie przekonany, że nic mu nie grozi. Podczas rozmowy oświadczył funkcjonariuszom z IV Komisariatu Policji, że był pewny, że przez jeden dzień po wyjściu z zakładu karnego można popełnić przestępstwo bez żadnych konsekwencji. Minęło 13 godzin odkąd opuścił więzienne mury, zatem jego zdaniem, miał jeszcze trochę czasu.
Mężczyzna usłyszał już zarzut rozboju. W związku z tym, że działał w warunkach multirecydywy najbliższe 18 lat może spędzić za kratkami. Decyzją sądu został tymczasowo aresztowany na okres 3 miesięcy.