Czy to koniec wegańskich odpowiedników mięsnych potraw? Wiele na to wskazuje. Jednak trzeba uspokoić ich zwolenników. Nie oznacza to, że całkowicie znikną ze sklepowych półek. Jedynie zmienią swoje nazwy. Jak informuje money.pl, organizacje rolnicze w tym #HodowcyRazem oraz Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy RP zwróciło się w tej sprawie do ministerstwa rolnictwa. Chodziło im o ochronę mięsnych terminów.
Ministerstwo Rolnictwa twierdzi, że zmiany w zasadach nazewnictwa produktów przyczynią się do zapewnienia ochrony interesów konsumentów. Miałoby to wpłynąć na świadomy wybór żywności, a także na ochronę rynku produktów mięsnych.
Polecany artykuł:
Przykładowo, słowo „szynka” ma być zarezerwowane wyłącznie dla produktów z uda zwierząt gospodarskich kopytnych, drobiu, zajęczaków, zwierząt dzikich utrzymywanych w warunkach fermowych lub zwierząt łownych lub z piersi drobiu. „Kiełbasa”, „wędzonka” i „wędlina” to produkty wytwarzane wyłącznie z mięsa peklowanego, niepeklowanego, solonego lub niesolonego, z ewentualnym dodatkiem tłuszczu, podrobów, przypraw lub surowców uzupełniających, które niekoniecznie muszą zawierać w sobie mięso, o czym czytamy na money.pl.