szkoła

i

Autor: Beata Zawrzel/REPORTER

To im Czarnek chce ZAKAZAĆ wejścia do szkoły! "Mogą się prezentować w domu kultury"

2022-05-12 8:04

Najchętniej doprowadziłbym do sytuacji, by do szkoły nie miała wstępu żadna organizacja pozarządowa. Szkoła jest miejscem pracy nauczyciela, a organizacja może się prezentować np. w lokalnym domu kultury - mówi szef MEiN Przemysław Czarnek w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".

Według ministra edukacji i nauki na lekcjach w szkołach toczą się obecnie rozmowy na temat przyczyn wojny w Ukrainie. Zapytany, kto powinien je prowadzić - nauczyciele, wychowawcy czy może organizacje pozarządowe, Czarnek przyznaje: "Najchętniej doprowadziłbym do sytuacji, by do szkoły nie miała wstępu żadna organizacja pozarządowa". "Szkoła jest miejscem pracy nauczyciela, a organizacja może się prezentować np. w lokalnym domu kultury".

- Skoro mówimy o tym, że dzieci są przeładowane materiałami, to gdzie tu jeszcze miejsce na dodatkowe zajęcia? - pyta Czarnek. - Jak organy prowadzące, samorządy chcą wspierać organizacje, to niech je zaproszą gdzieś indziej. Ale tego nie zrobią. Bo łatwiej jest wykorzystać fakt, że do szkoły dzieci przyjść muszą, a do domu kultury już nie.

Nawiązując do prezydenckiego weta do zmian w Prawie oświatowym minister podkreśla: "Aktualnie jesteśmy po wstępnym porozumieniu z Kancelarią Prezydenta, by raz jeszcze wspólnie przejrzeć przepisy mówiące o tym, jakie wprowadzić zasady działania organizacji na terenie szkół".

- Chodzi o to, że wszyscy muszą wiedzieć, czego zajęcia dotyczą. I ma to wyglądać tak, że komplet informacji wpływa do kuratora, a on zamieszcza to na swojej stronie internetowej, by każdy mógł się z materiałami zapoznać - tłumaczy Czarnek.

Według Czarnka, w nowym projekcie skrócone miałyby być terminy, jakie kurator miałby na wyrażenie ewentualnego sprzeciwu wobec organizacji takich zajęć.

- To były dwa miesiące i jestem w stanie zgodzić się, że to było za długo. Możemy przystać na miesiąc. Nie może być tak jak dotąd, że rodzice wyrażają zgodę na lekcje dodatkowe, nie mając pojęcia, co się tam odbywa - przekonuje szef MEiN.

Według ministra, na takich zajęciach "nierzadko" odbywa się "deprawowanie dzieci bez zgody rodziców, mówienie o seksualności w sposób, których część rodzin po prostu nie akceptuje"

Lepi pierogi dla łodzian, żeby nakarmić ukraińskie wojsko