Obowiązków przybywa, inflacja rośnie, a nasze pensje stoją w miejscu - mówią pracownicy łódzkiej skarbówki, którzy domagają się co najmniej 20 procent podwyżki, podczas gdy rząd proponuje im wzrost płac o 4,4 procenta.
Dlatego organizujemy protest. My też jesteśmy ludźmi, którzy mają kredyty do spłacenia, którzy mają dzieci na utrzymaniu, a przy obecnym wzroście inflacji i stóp procentowych jest nam coraz ciężej. Ciągle przybywa nam dodatkowych zadań związanych z tzw. Polskim Ładem czy nadawaniem numerów PESEL Ukraińcom. 4,4 procent podwyżki przy tej inflacji to stanowczo za mało. Chcemy godnie zarabiać za ciężko wykonaną pracę. Tylko tyle i aż tyle - mówi Agata Jagodzińska ze Związkowej Alternatywy.
Protest odbędzie się w urzędach w całym kraju. Od 25 kwietnia do drugiego maja w samo południe urzędnicy będą robili sobie 15-minutową przerwę od pracy. Termin protestu jest nieprzypadkowy, bo jest to ostatni moment, w którym można rozliczyć PIT i złożyć zeznanie podatkowe.
W przypadku dalszego braku reakcji ze strony rządu pozostanie nam tylko jedno wyjście: eskalacja naszych działań protestacyjnych. I jeśli będzie trzeba, to to zrobimy. Ludzie są naprawdę w trudnej sytuacji. Jesteśmy zdeterminowani - podkreśla Jagodzińska.
Polecany artykuł: