Estetyka "clean girl" podbija świat. Na czym polega?
Estetyka "clean girl" to dość trend, który stał się znany na całym świecie i stał się hitem również wśród takich gwiazd jak Hailey Bieber, Kendall Jenner czy Zoe Kravitz. Najprościej mówiąc, stawia się na minimalizm, który pokazuje się zarówno w stylu ubierania się, jak i jeśli chodzi o make-up. Odchodzi się od mocnego makijażu, stawia na pielęgnację. Mamy po prostu wyglądać jakbyśmy dopiero co wróciły z wakacji marzeń, pełne radości, blasku i naturalności.
Jednak, jak ze wszystkim, również i z "clean girl" można przesadzić. W jaki sposób? Wyjaśniamy.
Polecany artykuł:
"Clean girl" stał się opresyjny i drogi
Niestety, popularny trend poszedł w skrajnie radykalną stronę. Po pierwsze, jest drogi. W końcu trzeba sporo wydawać na pielęgnacje, zabiegi, nie każdy rodzi się z idealną cerą. A każdy chce ją mieć.
Poza tym, szczególnie wśród nastolatków, z powodu trendu spada ich samoocena. Nie zdają sobie często sprawy, że choć z pozoru jest to naturalny wygląd, trzeba wiele wydać. Z resztą, zdjęcia, które widzimy w mediach społecznościowych nigdy nie oddają rzeczywistości.
"Osoby w wieku 12-14 lat bardzo często zmagają się ze zmianami skórnymi, które często są fizjologiczne i po prostu muszą się wyklarować. Młoda cera z niedoskonałościami potrzebuje czasu. Niekiedy to trwa pół roku czy rok, zanim znajdziemy wspólnie przyczynę i drogę do wyjścia z problemu" - wyjaśnia w rozmowie z portalem Noizz dermatolożka, Agnieszka Kobyłka-Dziki, która również ostrzega:
"Zbyt duża ilość kwasów, substancji aktywnych nakładana na twarz, może przełożyć się na dodatkowe uszkodzenia skóry. Można sobie jeszcze bardziej zaszkodzić niż pomóc"