Michał Szymański jest członkiem klubu biegowego. Akurat trenował przy parkowym stawie, gdy zobaczył dwie dziewczynki, które weszły na lód.
- Usiadły przy fontannie i robiły sobie zdjęcia. Gdy dziewczynki wstały, lód się załamał. Wbiegłem na taflę i wyciągnąłem je z wody. Wokół był tłum gapiów i nikt nie przyszedł z pomocą - opisuje biegacz.
- Jeśli wpadniemy pod lód, ważne, byśmy nie spanikowali, tylko spokojnie próbowali się ratować - radzi Andrzej Zieliński z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi, wielokrotny uczestnik mistrzostw Świata w wędkarstwie podłogowym. – Gdy czujemy, że wpadamy, starajmy się jak najszybciej rozłożyć ręce, żeby oprzeć się o pokrywę lodową. Zachowajmy spokój, nie wykonujmy gwałtownych ruchów, by nie tracić energii i ciepłoty ciała. Wtedy będziemy mieli większą szansę, że przeżyjemy do przybycia pomocy.
Gdy widzimy osobę, pod którą załamał się lód, najpierw powinniśmy zadzwonić do służb ratunkowych, a dopiero później próbować pomóc topielcowi. Teraz pokrywy lodowe są już bardzo słabe i absolutnie nie należy na nie wchodzić.