Jak wynika z danych ministerstwa sportu i turystyki, w poprzednim roku szkolnym zwolnienia z lekcji wychowania fizycznego posiadało aż 30% uczniów. Według władz ministerstwa, w interesie kraju leży by to zmienić, ponieważ unikanie tych zajęć może się negatywnie przekładać na zdrowie i rozwój młodego człowieka.
- Będę absolutnie walczył o to, aby zajęcia WF były traktowane jak najbardziej poważnie. To jest normalna lekcja, na którą należy uczęszczać. Nawet jak ktoś jest nieco gorszy od innych, tak jak z polskiego, matematyki, historii [...] to ma mieć motywację do tego, aby się poprawiać – mówi minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk, w rozmowie dla PAP.
Minister zauważa również problemy systemu. Według niego należy zmienić program zajęć na bardziej atrakcyjny, a w momencie gdy aż 30% uczniów ma zwolnienia, to sami lekarze powinni zwrócić uwagę na problem.
- Interes publiczny wymaga, aby polskie dzieci regularnie ćwiczyły, aby ten wysyłek fizyczny był częścią ich codzienności. Aby pobudzać ich motywacje do tego, aby ten wysiłek fizyczny uprawiały. Z jednej strony jest to upowszechnianie, atrakcyjność lekcji etc. [...] ale z drugiej strony kwestia nie ułatwiania uciekania od tych lekcji. Mam wrażenie, że przy 30 proc. poziomie zwolnień z lekcji WF coś w tym systemie jest nie tak – dodaje.
Polecany artykuł:
Problem może też wynikać z niewiedzy. W przypadku tylko częściowej niedyspozycji ucznia, może ono być zwolnione z wykonywania tylko niektórych czynności, a nie całej lekcji.
- Dla mnie niefajne jest zwalnianie dziecka „bo wróciło po chorobie”, to żaden argument, jeśli wróciło to rozumiem, że jest zdrowe. Dobrze by było, gdyby rodzice nauczyli się, że mogą napisać zwolnienie częściowe, czyli np. z biegów długodystansowych. Wtedy dziecko bierze udział w lekcji, tylko nie wykonuje niektórych ćwiczeń – mówi Anna Danielska, trenerka i nauczycielka WF-u ze Zduńskiej Woli.
Nauczyciele zwracają uwagę na coraz większy problem. Obecnie, rozrywki w domu wypierają gry i zabawy na dworze z rówieśnikami. Dla wielu lekcje WF-u to jedyna okazja na aktywne spędzenie czasu.
- Generalnie dzieci są w gorszym stanie fizycznym, to bezdyskusyjnie. To może być efektem tego, że nie ćwiczą, siedzącego trybu życia, spędzają dużo czasu w domu i skupiają się na komputerze czy komórce. Od wielu lat organizujemy obozy, gdzie dzieci korzystają z telefonu godzinę dziennie i to jest najcichsza godzina na obozie. Jeśli faktycznie mają możliwość to spędzają czas z telefonem, a jeżeli mają inne zajęcia to żyją, funkcjonują i się ruszają – tłumaczy Anna Danielska.
Ministerstwo Sportu i Turystyki posiada w budżecie 0,5 miliarda złotych, by zachęcić uczniów do udziału w zajęciach. Środki przeznaczane są na dodatkowe lekcje oraz na związki sportowe i fundacje prowadzące akcje promocyjne.