Publikuje zdjęcia w internecie, za które ludzie płacą. Co z podatkiem?
Jak informuje Wyborcza.biz, pewna kobieta ma konta w dwóch serwisach internetowych, gdzie umieszcza zdjęcia i filmy oraz rozmawia ze swoimi fanami. Konta prowadzone są w stylistyce kobiecej dominacji. Osoby, które mają taki fetysz, same zgłaszają się do niej i proszą o przyjmowanie pieniędzy. Kwoty oscylują w granicach od 100 do 300 złotych, ale zdarzają się również dużo wyższe. Jak jednak wyjaśnia twórczyni konta, wpłaty są całkowicie dobrowolne. A co również istotne, kobieta nie świadczy usług seksualnych.
Postanowiła jednak dowiedzieć się, czy za taką formę hobby, powinna płacić jakiś podatek. Zwróciła się do prezesa Krajowej Informacji Skarbowej z zapytaniem, czy otrzymane pieniądze oraz rzeczy to darowizny.
Czy trzeba zapłacić podatek za zdjęcia erotyczne? Fiskus wyjaśnia
Skarbówka szybko rozwiała wątpliwości kobiety, twierdząc, że na pewno pieniądze, które dostaje to nie jest darowizna. Jak wyjaśniono, w zamian za wpłaty oraz prezenty spełnia ona specyficzne potrzeby i oczekiwania osób o określonych fetyszach. A więc należy za to zapłacić podatek dochodowy.
"Uzyskiwane przez Panią przysporzenia są formą, co prawda dobrowolnej, ale jednak gratyfikacji za dokonywane przez Panią świadczenia. Tym samym skutki podatkowe otrzymywanych przez Panią świadczeń należy ocenić przez pryzmat przepisów o podatku dochodowym od osób fizycznych" -poinformował dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.
Co jednak zaskakujące, w przypadku prostytucji, takiego podatku się nie płaci. Fiskus jednak uważa, że kobieta nie oddaje do dyspozycji swojego ciała, a więc podatek płacić musi.