Mobilizacja w Rosji mocno odbiega od przyjętych standardów. Nie dość, że do wojska wcielani się mężczyźni bez odpowiedniego przeszkolenia, którzy kompletnie nie mają pojęcia o działaniach wojennych, to teraz okazuje się, że państwo nie zapewnia im także podstawowego ekwipunku. Poborowi muszą sobie sami skompletować "wyprawkę" do armii, w tym także samodzielnie wyposażyć apteczkę.
Do sieci w ostatnich dniach trafiło nagranie, na którym można zobaczyć, jak wygląda odprawa nowych poborowych. Udostępniła je Julia Davis, publicystka Daily Beast, na Twitterze.
Jak widać na nagraniu, nowo powołani do wojska dowiadują się od przełożonej, że otrzymają jedynie mundur i broń, a resztę muszą sobie skompletować samodzielnie. Otrzymują jednak instrukcje, co powinni zabrać na wojnę.
- Konieczne są śpiwory. Będziecie spali, gdzie się da. Do tego karimaty, musicie je mieć. Wszystko musicie mieć swoje, chłopcy. Nikt wam nic nie da. Mundur i broń to wszystko, co armia wam da - mówi dowódczyni do poborowych.
Następnie objaśnia, jak należy skompletować apteczkę.
- Leki na biegunkę, woda utleniona, opaski uciskowe - nie mam opasek dla was wszystkich - mówi.
Wśród niezbędnych rzeczy na polu bitwy wymienione zostają tampony i podpaski.
- Poproście swoje dziewczyny, żony, kobiety o najtańsze podpaski i najtańsze tampony. Obowiązkowo. Wiecie po co tampony? Wkładacie w ranę, on się rozszerza, tamuje krwawienie i uciska. Robiliśmy tak już w Czeczenii - kontynuuje.