Od 28 marca, noszenie maseczek jest obowiązkowe jedynie w aptekach i lecznicach. Nie trzeba ich nosić w galeriach handlowych, sklepach czy w środkach komunikacji miejskiej. Tak przynajmniej wydawało się wszystkim, którzy słuchali wystąpienia ministra zdrowia znoszącego pandemiczne obostrzenia.
Okazuje się jednak, że przez błąd urzędników maseczki nadal są obowiązkowe w wielu miejscach. Wśród nich znajdują się biura, centra handlowe a nawet... prywatne mieszkania! Jak to możliwe?
Na problem uwagę zwrócili dziennikarze portalu wiadomoscihandlowe.pl. Wczytali się oni w tekst rozporządzenia Rady Ministrów z 25 marca, które reguluje te kwestie. Powodujący całe zamieszanie zapis brzmi: "nakazuje się zakrywanie, przy pomocy maseczki, ust i nosa w budynkach, w których jest prowadzona działalność lecznicza, oraz w aptekach".
Kluczowe jest tu sformułowanie "w budynkach". Jak zauważa cytowany przez portal prof. Stanisław Zabłocki, były prezes Sądu Najwyższego, oznacza ono, że jeśli podmiot prowadzący działalność leczniczą, mieści się w domu mieszkalnym, wówczas maseczki nosić powinni wszyscy lokatorzy budynku przebywający we własnych mieszkaniach. Nawet podczas snu, czy spożywania posiłków.
To nie wszystkie nieporozumienia, które wyniknąć mogą z niefortunnego zapisu. Podobna sytuacja zachodzi np. w galeriach handlowych, w których działają przychodnie. Taka sytuacja występuje np. w łódzkiej Manufakturze, gdzie działa przychodnia Eenel Med.
Polecany artykuł:
Czy oznacza to zatem, że grozi nam mandat za brak założonej maseczki we własnym mieszkaniu? Eksperci uspokajają.
Cytowany przez portal INN Poland Maciej Ptaszyński, który jest prezesem Polskiej Izby Handlu wyjaśnia, że nie taka była intencja ustawodawcy. Według niego jest to zwykłe niedopatrzenie, które jednak należy szybko poprawić.