Luka w programie "Mój Elektryk"
O luce w programie "Mój Elektryk" pisze branżowy portal elektrowoz.pl. Okazuje się, że osoby, które skorzystały z dopłaty do samochodu elektrycznego mają problem z rozliczeniem dotacji. Portal opisuje przypadek pana Sławomira, który był jednym z pierwszych beneficjentów programu Mój Elektryk. Mężczyzna po dwóch latach korzystania z samochodu musiał przedstawić Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej skan badania technicznego, potwierdzający ustalony wcześniej przebieg samochodu. Zgodnie z umową, osoba, która skorzystała z dotacji, powinna przejechać samochodem elektrycznym minimum 10 tys. kilometrów rocznie.
Mężczyzna, chcąc rozliczyć się z otrzymanego dofinansowania, miał problem z wykonaniem badania technicznego, ponieważ stacje kontroli pojazdów nie chciały go przeprowadzić. Dlaczego? Ponieważ pierwszy obowiązkowy przegląd samochodu wykonuje się po 3 latach.
Polecany artykuł:
Co trzeba zrobić, żeby rozliczyć się z dofinansowania?
- Nasz Czytelnik szukał pomocy na policji, jednak ta też nie do końca wiedziała, jak mogłaby pomóc. Infolinia NFOŚiGW, do której udało się dodzwonić po kilku dniach prób, stwierdziła, że „każda stacja powinna wpisać stan drogomierza do CEPiK”. Kiedy nasz Czytelnik poprosił wprost o wskazanie stacji, która to zrobi, by możliwe było spełnienie wymogów NFOŚiGW, pani po drugiej stronie telefonu stwierdziła, że „nie może podać, bo nie wie” - relacjonuje portal elektrowoz.pl.
Po licznych próbach wykonania badania technicznego, ostatecznie panu Sławomirowi udało się przeprowadzić w jednej ze stacji "przegląd techniczny na żądanie właściciela".
Jak można przeczytać w komentarzach, beneficjenci programu Mój Elektryk na różne sposoby pozyskują wymagany dokument. Część szuka pomocy u drogówki, prosząc o wpis do CEPiK. Inni natomiast szukają stacji, które przeprowadzi badanie na żądanie.