Wzrost cen, odpływ pracowników, trudności z dostawami surowców - z tym wszystkim mierzy się obecnie branża budowlana w całej Polsce. W Łodzi niektóre z inwestycji miejskich stanęło pod znakiem zapytania.
Na pewno nie zrealizujemy wszystkiego, co zaplanowaliśmy na ten rok. Niestety, informacje, które otrzymujemy od wykonawców są przerażające. Nie wiem, jaka to będzie część, ale w ciągu najbliższych tygodni będziemy w stanie powiedzieć, jakie konsekwencje dla łódzkich inwestycji będzie miała wojna za naszą wschodnią granicą. Niektóre ze skutków możemy zobaczyć już teraz. Otworzyliśmy ostatnio przetarg na ekrany akustyczne. Na zadanie za 11 milionów złotych brakuje nam 3-ech milionów złotych, a to jedno z mniejszych zadań - mówi Agnieszka Kowalewska-Wójcik, dyrektorka Zarządu Inwestycji Miejskich.
W łódzkim ZIM-ie powołano specjalny zespół, który ma monitorować sytuację i ocenić, które inwestycje trzeba zrealizować w terminie, a które mogą zostać odłożone w czasie.
Na razie przede wszystkim szukamy dodatkowych środków, aby nie musieć zrezygnować z żadnej z inwestycji. Jednak musimy brać pod uwagę, że to może się nie udać i musimy o tym mówić już teraz, a nie pod koniec roku. W pierwszej kolejności musimy dokończyć inwestycje finansowane ze środków unijnych, bo jeśli tego nie zrobimy, będziemy musieli zwrócić te pieniądze, a na to miasta nie stać. Weźmiemy też pod uwagę skalę i wagę inwestycji dla funkcjonowania Łodzi - dodaje Robert Kolczyński, dyrektor łódzkiego Departamentu Rozwoju Miasta.