Patryk Szulc

i

Autor: Redakcja

wywiad

Patryk Szulc, autor książki "Mafia po polsku": Chcę przede wszystkim uświadamiać, że przestępczość zorganizowana i mafia istniała, istnieje i będzie istnieć"

Patryk Szulc to dziennikarz, który wydał książkę "Mafia po polsku", w której pokazuje prawdziwe oblicze zorganizowanej przestępczości. W książce poruszony został przede wszystkim temat gangsterów z lat 90-tych, a jeśli o nich mowa, nie mogło zabraknąć łódzkiej "ośmiornicy". O książce i półświatku kryminalnym opowiedział nam sam autor.

Słyszeliśmy o tych mafiach najsłynniejszych, najgroźniejszych. Ale okazuje się, że ich jest naprawdę zatrzęsienie - strach się bać!

W całej Polsce od lat 90-tych do  dziś tych grup było i jest bardzo dużo, bo w latach 90-tych mieliśmy taką typową bandyterkę, tzw. mafię. Chociaż moim zdaniem jest to bardzo mocno na wyrost wykreowane przez nas, przez dziennikarzy, bo umówmy się, że te grupy, które gdzieś tam latały po ulicy z bejsbolami, brały haracze i handlowały narkotykami - ciężko to nazwać to mafią, to była zorganizowana grupa przestępcza, związki przestępcze. Dziś prym wiodą w tej kwestii pseudo kibice. A z drugiej strony są białe kołnierzyki - wyłudzanie VAT itd. To zjawisko istnieje, istniało i z pewnością jeszcze długo będzie istnieć.

My się skupimy na naszym mieście, Łodzi. O łódzkiej ośmiornicy słyszała chyba już cała Polska

Oczywiście, była to jedna z pierwszych rozbitych zorganizowanych grup przestępczych w naszym kraju, świetnie zorganizowana, bardzo liczna i przy okazji bardzo brutalna. Multiprzestępcza, czyli haracze, narkotyki, kradzieże samochód, czerpanie korzyści z cudzego nierządu, zabójstwa na zlecenie. Łódzka ośmiornica zasłynęła jako jedyna do tej pory ws. afery winiarskiej, czyli firmy sprzedawały półprodukty i czerpały z nich korzyści. 

Jeśli chodzi o ośmiornice, najgłośniejszych wydarzneime było to, co wydarzyło się w wigilię 1997 roku pod pizzerią Trio w Zgierzu. Został zamordowany Ireneusz J. ps. Gruby Irek, jeden z głównych liderów łódzkiej ośmiornicy. Wiadomo, że strzelał do niego już nieżyjący Aleksander J. ps. Pasza. A zlecenie na niego wydali jego kompani z łódzkiej ośmiornicy. Wtedy w wigilię mieli się pojednać, nawet wymienili się prezentami. A później ktoś wybawił Grubego Irka i po prostu go zlikwidował. 

Wzorce chyba czerpali z "Ojca Chrzestnego"?

Tak, i to nie tylko w Łodzi, ale wiele grup się na tym wzorowało. Faktycznie był najważniejszy lider, wymiana prezentami, całowanie się w sygnet wzajemne. W szeregach łódzkiej ośmiornicy oczywiście również były takie osoby. Ale były też osoby, które przyjmowały pseudonimy nawiązujące np. Tadeusz M. ps. Tato vel Materac. 

Opowiadasz to tak, jakbyś pisał powieść sensacyjną. Tak też napisałeś tę książkę? Że to tak wciąga jak historia o Ojcu Chrzestnym?

Mam nadzieję, że wciąga co najmniej w jakimś procencie, jak historia z Ojcem Chrzestnym. 

Oczywiście, natomiast ja w tej książce starałem się, by to była historia nieubarwiana, by się to lepiej czytałam. Jest to reportaż raczej pozbawiony czynnika emocjonalnego. Ja potraktowałem te wszystkie historie jako po prostu jeden z epizodów współczesnej Polski, które trzeba opisać. Bądźmy szczerzy - lata 90-te i polska mafia to są synonimy.

Za Tobą benedyktyńska praca, tysiące godzin spędzone przed aktami, szperanie, szukanie, analizowanie

Dokładnie, setki, jak nie tysiące tomów akt, trzeba było przymierzyć tysiące kilometrów. A tych gangów opisałem mniej więcej koło 50. Nie ukrywam, że całe złożenie książki nie było może tak czasochłonne, to zebranie materiałów to jest ostatnia dekada mojej pracy.

A dlaczego napisałeś te reportaże?

Chciałem przedstawić wszystkim, jak to wyglądało kiedyś, jak to wygląda dziś, że tak naprawdę półświatek, przestępczość, zagrożenia wynikające z tego tytułu towarzyszą nam na co dzień i nie powinny być lekceważone przez nikogo. Chcę przede wszystkim uświadamiać, że przestępczość zorganizowana i mafia istniała, istnieje i będzie istnieć. I to ona odpowiada za większość tych współczesnych zagrożeń, takich jak narkotyki, dopalacze, haracze itd. One dotykają nas, jako przeciętnych Kowalskich. 

Pani sędzia Anna Maria Wesołowska w swoich mediach społecznościowych miała wpis, że z przestępczości zorganizowanej tak naprawdę się nie wychodzi, że te struktury są tak mocne i mają takie podwaliny, że nawet jeżeli człowiek chce wyjść, to te macki są tak silne, że gdzieś tam nawet nieczynnie, się funkcjonuje. 

Oczywiście, że tak. To dotyczy nie tylko gangsterów, byłych policjantów, świadków koronnych, ale nawet nas jako dziennikarzy, którzy taką tematyką się zajmują. Ja niejednokrotnie tego doświadczyłem przez te ostatnie dziesięć lat pracy nad tematami związanymi z przestępczością zorganizowaną. Miałem jakieś etapy, kiedy chciałem tę tematykę porzucić, zając się czymś innym. I najczęściej jest tak, że nawet kiedy nadchodzą święta, to pierwsze sms-owe życzenia dostaję często nie od rodziny, a od gangsterów. Więc to jest coś, czego nie da się już wyeliminować, jak już się weszło, nie da się z tego tak po prostu wyjść. Prędzej czy później z tymi osobami związanymi z przestępczością zorganizowaną, będąc dziennikarzem i realizując takie materiały, i tak się z nimi przetnę.

Więc jeżeli mnie jest trudno wyjść z tego, co to dopiero tym prawdziwym gangsterom jest trudno porzucić takie życie i odejść od dawnych kolegów. 

Czy nie boisz się angażować w takie tematy? 

Na szczęście dziś większość osób, z którymi w takim czy innym kontekście wchodzę w kontakty, stanowią moje osobowe źródła informacji, nie ma sytuacji niebezpiecznych, które zagrażałyby w realny, fizyczny sposób. Najczęściej jeśli cokolwiek się dzieje to są to jakieś groźby pozwów czy już spotkania na sali sądowej. Tylko kiedy ja realizuje takie materiały, muszę mieć jakąś podkładkę, jakiś dokument, dowód, cokolwiek. Wtedy nie ma problemu, by dowieść swojej niewinności. 

Czy widzisz to, czego my nie widzimy? Wyjdziesz z naszego studia, pójdziesz być może na Piotrkowską. Są takie sytuacje, że może stać się coś złego? 

Na pewno podziemne życie ma jakieś tajemnice, ale myślę, że zwracam uwagę na te rzeczy, na które być może zwracają uwagę policjanci, detektywi, a nie osoby niezwiązane z tematyką kryminalną. Mam tu na myśli chociażby to, że na pierwszy rzut oka widzę, że ktoś zajmuje się handlem narkotykami na ulicy, w jaki sposób się zachowuje, jest zestresowany, pobudzony, odwraca się za siebie i widać, że on po prostu czegoś próbuje uniknąć i nie rzucać się w oczy. A w rzeczywistości jest odwrotnie. 

Druga kwestia to prozaiczna rzecz, ale kiedy wracam do domu, bardzo często zwracam uwagę na to, kto za mną jedzie. Większość osób ma takie poczucie, że jak całą drogę z centrum do domu jedzie za nimi jeden samochód to myślą: "O, fajnie, sąsiad, musi pracować blisko mnie". A ja zwracam na to uwagę zupełnie inaczej, to nie mój sąsiad, tylko czy on jedzie za mną do domu, może chce mnie okraść, może ma inne powody, niekoniecznie mając dobre intencje.

A wracając do tematu łódzkiej ośmiornicy, idąc Piotrkowską też doskonale wiem, gdzie siedzą panowie związani z łódzkim półświatkiem lat 90-tych. To do tej pory się nie zmieniło, są konkretne miejsca, gdzie na kawkę czy lunch ci panowie się umawiają i w dużej mierze są to osoby, które pojawiały się w aktach sądowych. A dziś, na pierwszy rzut oka, wiodą spokojne życie na emeryturze. Ktoś, kto po prostu przechodzi ulicą nie ma podstaw, by sądzić, że to są osoby, które kiedyś mogły mieć coś na sumieniu. 

Brawurowa akcja policji. Groźny przestępca zatrzymany

Patryk Szulc prowadzi swój kanał na YouTube, "Podejrzani TV", w którym również pokazuje inne tematy związane ze światem kryminalnym w Polsce.