Przyjechała do Łodzi z Iwano-Frankiwska, zabrała ze sobą swoich dwóch synów. Pani Wasylinka stwierdziła, że nie może bezczynnie siedzieć, dlatego 3 razy w tygodniu pracuje, a resztę czasu poświęca gotowaniu.
- Zapraszam wszystkich Państwa, lepię pierogi z twarogiem - na słodko, ukraińskie, z mięsem i z owocami, knedle i dodatkowo piekę chleb - pieniądze, które zarobię przeznaczam na mięso i robię takie domowe konserwy w słoikach, które wysyłam do Ukrainy. Wie Pani, to mięso jest dobre do smarowania, wystarczy chleb i już można nakarmić dzieci. Jak sobie pomyślę, że siedzą w piwnicach, są głodni to takie smarowidła mogą zaspokoić głód. Te tuszonki w słoiku mogą leżeć ponad rok. Chciałabym też sprowadzać im chleb - tłumaczy Pani Wasylinka.
Pani Wasylinka lepi pierogi w Justynowie pod Łodzią.