Katarzyna Bosacka ostrzega przed produktami seropodobnymi
W czasach PRL zajadano się wyrobami czekolodopodobnymi, które zamiast tłuszczu kakaowego zawierały na przykład olej rzepakowy. Powodem wytwarzania podrobionej czekolady były trudności z zaopatrzeniem zakładów przemysłu spożywczego w importowane kakao. Dzisiaj takich problemów już nie ma. W większości sklepów znajdziemy prawdziwą czekoladę. Choć wyroby czekoladopodobne nadal są produkowane, konsumenci starają się je omijać z daleka. Inaczej jest z produktami seropodobnymi, które kupujemy i nie zdajemy sobie z tego sprawy. Ostrzega przed nimi Katarzyna Bosacka, dziennikarka specjalizująca się w tematyce zdrowej żywności.
- Uważajcie na produkty seropodobne, które do złudzenia przypominają np. prawdziwy ser do pizzy – napisała w swoich mediach społecznościowych. - Zerknijcie na tę etykietę. W składzie oprócz sera (50%) mamy wodę, 10% tłuszczu palmowego, skrobię, do tego emulgatory, zagęstniki, regulatory kwasowości i sztuczne aromaty. Prawdziwy ser powinien składać się tylko i wyłącznie z tłuszczu mlecznego, a tutaj mamy mieszankę tłuszczu mlecznego i najgorszego tłuszczu roślinnego, dlatego tego produktu nie można nazwać serem.
Polecany artykuł:
Wyroby seropodobne w gastronomii
Katarzyna Bosacka przypomina, że wyroby seropodobne są sprzedawane w dużych workach specjalnie dla gastronomii.
- W wielu barach szybkiej obsługi właśnie takim analogiem sera posypuje się pizzę czy zapiekanki. Pamiętajcie, że zawsze możecie spytać o skład, żeby mieć pewność co jecie – dodaje dziennikarka.