Sporty walki w Łodzi w ostatnich latach stoją na bardzo wysokim poziomie. Świadczy o tym fakt coraz większej ilości zawodników toczących swoje pojedynki w znaczących organizacjach poza Polską, czy w największej krajowej i europejskiej organizacji – KSW.
Najbliższa gala KSW 80 odbędzie się już w piątek 17 marca. Wystąpi tam reprezentant naszego miasta, którym jest Bartłomiej Gładkowicz na co dzień trenujący w klubie Octopus Łódź. Będzie to jego druga walka dla tej organizacji. Tym razem zawalczy z Damianem Piwowarczykiem. Co prawda pierwszą przegrał, ale rywalem był wysokiej klasy zawodnik – Oumar Sy z Fracnji, który był po pełnym okresie treningowym, a Gładkowicz zgodził się na pojedynek bez żadnych przygotowań pod walkę, bo zaledwie 3 dni przed nią.
Teraz ma być zupełnie inaczej. Bartek ma za sobą cały okres przygotowawczy. Jak twierdzi naszykowali z trenerem taktykę, która pozwoli zniwelować wszystkie atuty rywala.
- Dla mnie to jest dobre zestawienie, ponieważ uważam, że mam lepszy parter od niego, z tego względu, że jeżdżę na każdy możliwy obóz parterowy – leglock camp czy piranha grappling camp itd. Jestem praktycznie wszędzie i nigdy go nie widziałem. Można mieć wysoki poziom sportowy w swoim klubie, ale jak nie jeździsz i nie robisz z innymi ludźmi to grappling nie rozwija się w taki sposób jakby mógł. Po mojej stronie jest pewność siebie ze względu na wyjazdy – mówi Bartek Gładkowicz.
Rywal dysponuje świetnymi warunkami fizycznymi, bo jest aż 16 cm wyższy. Co za tym idzie, posiada również lepszy zasięg ramion. Jednak ciągła presja i odbieranie mu przestrzeni ma być sposobem na przełamanie tych warunków.
- Dla niego nie fajnie jest, co pokazała walka z Bartkiem Leśko, gdy ktoś mu nie daje zawalczyć po swojemu tylko zaczyna narzucać swój styl i nie daje się zbytnio otworzyć. Wbrew pozorom myślę, że jest to bardzo dobre stylistycznie zestawienie dla mnie. Wiadomo, że jeśli będziemy się bić na dystansie to jego warunki fizyczne sprawią, że będzie mu łatwiej – dodaje.
Obu zawodników łączy to, że długo byli niepokonani. Według Gładkowicza porażki są cennymi lekcjami, które zmieniły go w zupełnie innego zawodnika. Teraz mając większe doświadczenie czuje się dużo dojrzalszym fighterem.
- Jak już nie ma tego „zera” to nie ma cackania się i chuchania na rekord. Pewne decyzje też podejmuje się odważniej, ponieważ nie ma już pewnej kalkulacji. Wiadomo, że niepokonani zawodnicy szukają odpowiednich zestawień, żeby wygrywać cały czas. Myślę, że też nie jest się wtedy w stanie doświadczyć w pełni tego sportu jak nie przegrałeś. Gdy byłem niepokonany i miałem rekord 6-0, to też wchodziłem do walki i miałem wrażenie, że mnie nikt nigdy nie pokona. Najtrudniejsze jest odbudowanie się właśnie gdy przegrasz.
Reprezentant Łodzi zdążył się już odbudować, ale w zupełnie innej sytuacji jest rywal. Piwowarczyk zaliczył dobry początek kariery, bo miał na koncie 5 widowiskowych zwycięstw, ale teraz jest po dwóch porażkach, co może się odbić na jego psychice.
- Myślę, że będzie bardzo ostrożny i nie zdecyduje się na duże ryzyko, bo będzie chciał zacząć na spokojnie i wczuć się w walkę. Ostatnio przegrał w 5 sekund i myślę, że zostawiło to na jego psychice duże piętno. Teraz jest to dla niego walka o być albo nie być w KSW. Jeżeli przegra ze mną to pewnie będzie musiał się gdzieś indziej odbudować. Na ten moment to cała presja jest na nim i zobaczymy jak sobie z tym poradzi. Ja już robię to tyle lat na tym poziomie, że nie czuję już takiej presji i niezdrowego nastawienia, tylko to jest dla mnie bardzo codzienna sytuacja. Bardzo ciężko pracuję, żeby wyglądało to jak najlepiej w klatce. Nie ma żadnych kompleksów i strachu – tłumaczy reprezentant Łodzi.
Gładkowicz zaliczy pierwsze zwycięstwo w KSW, a Piwowarczyk trzecią porażkę z rzędu? Tak ma uważać wiele osób, którzy właśnie w osobie zawodnika z Osctopusa widzą faworyta.
- Myślę, że takie budowanie sobie kariery od początku w KSW jest bardzo złe. Mamy tu przykład m.in. Patryka Likusa czy właśnie Piwowarczyka. On dostał na początku takie dwie łatwiejsze walki z Dousisem i Trzcińskim. Tam wiadomo, że mógł sobie na więcej pozwolić. Teraz już będzie miał problem dostać jakąś łatwiejszą walkę, bo dostał później Leśkę i Gnidko, który nie jest w ciemie bity. Teraz dostał mnie, gdzie wielu uważa, że też nie jest faworytem.
W 2022 roku w gronie kandydatów do klubu roku widziano Octopus Łódź, gdzie trenuje Gładkowicz i klub Piwowarczyka - Czerwony Smok z Poznania. Właśnie ta walka może pokazać, który team jest najlepszy.
- W tej kategorii to będzie bardzo dobry smaczek, bo on jest młodszy ode mnie zaledwie o rok, jesteśmy na podobnym poziomie i ile mam tam od niego walk więcej? 5? Myślę, że to będzie rzecz, która pokaże, że Dawid (trener MMA w Octopus Łódź) zrobił ze mnie solidnego zawodnika kategorii do 93 kg. Walka z Oumarem pokazała, że jeszcze fizycznie nie byłem gotowy, bo wzięliśmy ją na 3 dni przed, a teraz miałem bardzo dużo czasu żeby się przygotować, także na pewno będę odmienioną wersją siebie w tej kategorii – zapewnia fighter łódzkiego Octopusa.
Co ciekawe plany co do pierwszej walki w KSW były zupełnie inne. Gładkowicz miał spędzić tamten weekend nie w klatce KSW, a na wieczorze kawalerskim klubowego kolegi – Adriana Bartosińskiego.
- Już miałem tam wszystko załatwione. Myślałem, że łatwiej jest się przestawić z dnia na dzień na walkę, ale chyba Jan Błachowicz kiedyś powiedział, że ciężko mieć na każdą walkę takie samo nastawienie. Nie jest tak, że na pstryknięcie palcem wychodzi się codziennie tak samo, jest też dyspozycja dnia itd. - tłumaczy zawodnik.
Walka Bartłomieja Gładkowicza odbędzie się w piątek 17 marca, a rywalem będzie Damian Piwowarczyk. Panowie zmierzą się w limicie kategorii półciężkiej, czyli do 93 kg.