Kosmiczne manewry okiem eksperta: "lot polskiego astronauty przebiegł jak po sznurku"

2025-06-26 17:29

Sławosz Uznański-Wiśniewski i pozostali astronauci misji Ax-4 dotarli w czwartek na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Lot przebiegł doskonale – ocenił dr Tomasz Barciński z CBK PAN. Załoga spędziła na orbicie dobę, ponieważ tego wymagają kosmiczne manewry.

Sławosz Uznański-Wiśniewski przemówił po polsku podczas ceremonii powitania na ISS. Co powiedział?

i

Autor: Axiom Space

Podróż astronautów - w ocenie eksperta - odbyła się wzorowo.

 

„Jeśli chodzi o sam lot, to - mówiąc nieinżynierskim językiem - przebiegł naprawdę pięknie, włączając nawet lądowanie pierwszego stopnia rakiety Falcon, która wyniosła kapsułę. Lot odbył się ‘jak po sznurku’” – powiedział dr Barciński.

W trakcie czwartkowej transmisji wszyscy zainteresowani astronautyką mogli oglądać niezwykłe widowisko, w którym kapsuła Dragon była przechwytywana przez ISS.

„Dzięki kamerom umieszczonym na stacji można też było dokładnie zobaczyć moment dokowania. Widać było jak silniki manewrowe precyzyjnie, krótkimi impulsami ustawiają kapsułę, która potem chwyta się portu stacji, wysuwając mechanizm miękkiego dokowania. Dragon przyciągnął się do ISS, po czym nastąpiło sztywne połączenie. Mogliśmy zauważyć delikatne kołysanie się kapsuły na początku połączenia Dragona ze stacją. Był to efekt działania aktywnego, robotycznego połączenia, które tym ruchem rozpraszało resztki energii kinetycznej kapsuły i precyzyjnie wyrównywało jej pozycję względem portu stacji"

– opowiedział specjalista.

Jak zaznaczył, astronauci spędzili na orbicie dobę, ale to standardowa procedura.

„Wynikało to z tego, że rakieta nie może przetransportować kapsuły w pobliże stacji. Jest zbyt mało precyzyjna, aby zrobić to bezpiecznie. Kapsuła jest więc umieszczana na orbicie w dużej odległości od ISS. Znajduje się przy tym na orbicie nieco niższej, dzięki czemu ma większą prędkość kątową i dogania stację, ale na to potrzeba czasu. Zanim Dragon dogonił ISS, oba obiekty wielokrotnie okrążyły Ziemię. Można to sobie wyobrazić na przykładzie dwóch biegaczy ścigających się na stadionie, którzy spotkają się dopiero po wykonaniu kilku pełnych okrążeń. Kiedy kapsuła już znalazła się w pobliżu ISS, przemieściła się na wysokość stacji” – wyjaśnił dr Barciński.

Dodał, że w trakcie podróży do ISS jest kilka szczególnie niebezpiecznych etapów.

„Najbardziej niebezpieczny jest moment tzw. Max Q. To czas, w którym rakieta ma już bardzo dużą prędkość, ale jest jeszcze nisko i przedziera się przez gęstą atmosferę. To wtedy działają na nią największe siły. Jeśli gdzieś w konstrukcji są jakieś wady, właśnie wtedy mogą dać o sobie znać” – podkreślił.

Jednak, jak zauważył, nawet w wypadku katastrofy astronauci mieliby duże szanse na ratunek. „System złożony z rakiety Falcon i kapsuły Dragon pozwala na awaryjne odłączenie i odrzucenie kapsuły, gdyby doszło do katastrofy. Astronauci mogą wtedy bezpiecznie wylądować, mimo że rakieta wybucha. W takim scenariuszu misja jest oczywiście przerywana” – zauważył.

Kolejny trudny moment to wspomniane już dokowanie.

„Nie ma tu już zagrożenia tak trudną sytuacją, jak eksplozja rakiety. Jednak, teoretycznie, może się zdarzyć, że z jakiegoś powodu automatyka zawiedzie, a astronautom nie uda się ręcznie zacumować do stacji. Wtedy, po kilku próbach, kapsuła wraca na Ziemię, bo ilość tlenu i innych zasobów jest w niej ograniczona” – wyjaśnił dr Barciński.

Najbardziej dramatyczny etap, nawet gdy przebiega zgodnie z planem, to powrót - dodał.

„Na statek kosmiczny działają wtedy duże siły i ogromna temperatura. Musi po pierwsze utrzymać odpowiednią orientację, aby dzięki osłonom termicznym nie uległ spaleniu. Jeśli wejdzie w atmosferę zbyt ostro, temperatury wzrosną tak bardzo, że również dojdzie do zniszczenia. Jeśli kąt będzie zbyt łagodny, pojazd odbije się od atmosfery” – podkreślił naukowiec.

Uspokoił, że nie ma jednak powodów do obaw. „To jest znane zagadnienie. Manewry takie są wykonywane od wielu lat, rutynowo, a systemy automatycznego sterowania doskonale sobie z tym radzą. Astronauci też są świetnie przeszkoleni” – zwrócił uwagę dr Barciński.

Odnosząc się do zmian terminu lotu dr Barciński zaznaczył, że istniało nawet ryzyko odłożenia misji na wiele miesięcy. „Sytuacja była złożona. Mieliśmy do czynienia z wyciekami w rosyjskiej części stacji, co powodowało spadek ciśnienia. ISS ma już 25 lat, więc awarie mogą się zdarzać. Trudno jest ocenić dokładnie jak duże, ale istniało zagrożenie, że misja zostanie odłożona na wiele miesięcy” – zaznaczył ekspert CBK PAN.

Jak podkreślił, w kosmosie bezpieczeństwo ma najwyższy priorytet.

„Zauważmy, że w XXI wieku, czyli w ciągu 25 lat miała miejsce tylko jedna katastrofa z udziałem astronautów, która dotyczyła wahadłowca Columbia. Jak na kosmiczne loty, bezpieczeństwo jest teraz naprawdę wysokie - właśnie dlatego, że bardzo zwiększono związane z nim rygory” – podkreślił.

Tomaszewski o wyborze selekcjonera. Kulesza i PZPN rozjechani!