W sobotnim meczu 28. kolejki ekstraklasy piłkarze Ruchu Chorzów przegrali na Stadionie Śląskim z Widzewem Łódź 2:3. Do historii polskiej piłki spotkanie to przejdzie jednak nie tyle z powodu wyniku, ale tego, co wydarzyło się na trybunach.
Kibice Ruchu i Widzewa od lat żyją w zgodzie, więc w sobotę na trybunach nie było podziału na gospodarzy i gości. Sympatycy obu drużyn postanowili tak bardzo zadbać o oprawę Meczu Przyjaźni, że spotkanie musiało być kilkukrotnie przerywane z powodu zadymienia obiektu. W annałach polskiego futbolu zapisze się jednak z innego, znacznie bardziej chwalebnego powodu. Zawody na żywo oglądało aż 50.087 widzów, co stanowi frekwencyjny rekord XXI wieku ligowego meczu w Polsce! Do ustanowienia nowego rekordu walnie przyczynili się sympatycy Widzewa, których wybrało się do Chorzowa ok. 20 tysięcy.
- Na trybunach zasiadło 50 tysięcy kibiców. Duży szacunek, to coś niepodrabialnego. Nie mam słów, by opisać to co się działo dziś na stadionie – mówił po meczu trener Widzewa, Daniel Myśliwiec. - Takie okoliczności, oprawa powinny dopełnieniem meczu o mistrzostwo Polski.
Widzew, który nie przegrał 6. z rzędu meczu w ekstraklasie, zajmuje 8. miejsce z dorobkiem 42 punktów. Dużo gorsze nastroje panują w Chorzowie - ostatni w tabeli Ruch jest już jedną nogą w pierwszej lidze, na 5. kolejek przed końcem sezonu tracąc do bezpiecznej, czyli 15. lokaty aż 10 punktów.
- Byliśmy dziś świadkami historycznego wydarzenia. 50 tysięcy ludzi na trybunach. To pokazuje skalę obu klubów. Kibice nas wspierają, przychodzą na mecze, mimo, że nasze wyniki – delikatnie mówiąc – nie rozpieszczają – powiedział na konferencji pomeczowej trener Ruchu Janusz Niedźwiedź, który jeszcze na początku tego sezonu był szkoleniowcem Widzewa.
Polecany artykuł: