Hymn Łodzi w zupełnie nowym brzmieniu. Skrzypek Arthur Lewinowicz: "Sam nie mogłem uwierzyć, jak dobrze to brzmi"

2025-10-24 11:57

Arthur Lewinowicz to skrzypek i kompozytor, urodzony w Toronto. Obecnie mieszka i tworzy w Łodzi. Dlatego właśnie hymn naszego miasta postanowił przearanżować i zaprezentować mieszkańcom, pokazując nowe oblicze łódzkiego klasyka. Porozmawialiśmy z muzykiem o jego pasji, pomyśle na projekt, a także o działaniach charytatywnych, które prowadzi.

Arthur

i

Autor: archiwum prywatne/ Facebook

Jak zaczęła się Twoja historia ze światem muzyki?

Moja muzyczna przygoda rozpoczęła się, gdy miałem zaledwie trzy i pół roku, kiedy mama zapisała mnie na pierwsze lekcje skrzypiec. Mój pierwszy instrument był wielkości bombki choinkowej! W wieku czterech lat rozpocząłem naukę gry na fortepianie pod czułym okiem mojej mamy, absolwentki Akademii Muzycznej w Łodzi.Muzyka od zawsze była obecna w mojej rodzinie – moja siostra grała na wiolonczeli, a mama była nauczycielką śpiewu, gry na fortepianie i flecie.

Całe dzieciństwo uczęszczałem głównie do szkół artystycznych, które oferowały zajęcia muzyczne. Jestem absolwentem prestiżowej Youth Artists Academy przy Glenn Gould School of Music w Toronto.W 2019 roku ukończyłem York University, zdobywając podwójny dyplom: licencjat z wykonawstwa muzycznego ze specjalizacją w altówce oraz licencjat z pedagogiki ze specjalizacją w edukacji muzycznej i wychowaniu fizycznym.

Podczas studiów zacząłem eksperymentować z improwizacją i włączać ją do swoich własnych kompozycji. Komponowałem muzykę od zawsze, jednak pod koniec liceum zacząłem tworzyć utwory komputerowo — co kontynuuję do dziś.

Przearanżowałeś między innymi hymn Łodzi. Skąd pomysł na taki projekt "Prząśniczki" na skrzypcach?

Pomysł tak naprawdę narodził się dzięki osobie, którą poznałem na jednym ze spotkań networkingowych dla przedsiębiorców. Muzykę do tego utworu skomponowałem już wcześniej – w najtrudniejszym okresie mojego życia, kiedy zmagałem się z chorobą nowotworową. Po wygranej walce z rakiem przeprowadziłem się do Polski i postanowiłem stopniowo wydawać swoje kompozycje, by poprzez dźwięki i emocje opowiedzieć swoją historię. W mojej muzyce często słychać nuty melancholii i refleksji.

Podczas jednego z takich spotkań biznesowych wykonywałem właśnie tę muzykę, gdy po występie podszedł do mnie jeden z uczestników, pogratulował mi występu i zaprosił, bym zagrał ponownie na kolejnym evencie. Zapytał, czy byłoby możliwe, żebym na początku mojego utworu włączył motyw ze „Prząśniczki” Stanisława Moniuszki. Pamiętam, że zaraz po powrocie do domu wyjąłem skrzypce, włączyłem swój bit i zacząłem grać temat "Prząśniczki" — aż sam nie mogłem uwierzyć, jak dobrze to brzmi!

Na następnym wydarzeniu wykonałem ten utwór w nowej wersji, a reakcje publiczności były niesamowicie pozytywne i motywujące. Wkrótce potem wszedłem do studia, by wszystko jak najszybciej nagrać. Moja partnerka Julia została ze mną przez całą noc, podczas gdy nagrywałem wszystkie partie skrzypiec samodzielnie.Niedługo później Este z Rap Lokal dopełnił cały projekt rewelacyjnym teledyskiem, który zrealizowaliśmy w ciągu zaledwie dwóch dni.

Posiadasz też swoją szkółkę w Łodzi, uczysz młode talenty. Skrzypce nie są jednym z najbardziej popularnych instrumentów. Czy jest duże zainteresowanie nauką gry?

Zacznijmy od samego podejścia do edukacji. W Kanadzie sztuka od zawsze była traktowana na równi z takimi przedmiotami jak matematyka, literatura czy nauki ścisłe. Podobnie wygląda to w systemie azjatyckim, gdzie każde dziecko, uczeń czy nastolatek ma obowiązek gry na jakimś instrumencie.

Niezliczone badania pokazują, że nauka gry na instrumencie rozwija dyscyplinę, pamięć, koncentrację i pewność siebie. Muzyka uczy też pasji, ekspresji, kreatywności i empatii. Rodzice, którzy to rozumieją, dają swoim dzieciom ogromny kapitał na przyszłość i zwiększają ich szanse na sukces.

Oczywiście, statystycznie skrzypce uchodzą za jeden z najtrudniejszych instrumentów do opanowania. Ale prawda jest taka, że nie ma trudnych instrumentów — są tylko trudni nauczyciele.

Sam byłem uczony zarówno metodą Suzuki, jak i podejściem konserwatoryjnym. W 2017 roku postanowiłem połączyć elementy obu metod i stworzyć własny sposób nauczania, który dziś znamy jako Art Levin Academy.Nasza szkoła nie tylko uczy dzieci czytania nut i gry na instrumencie — pozwala też rodzicom uczestniczyć w lekcjach, by mogli skuteczniej wspierać dzieci w domowych ćwiczeniach. Moim autorskim elementem programu jest nauka improwizacji – to sprawia, że nauka gry na skrzypcach staje się o wiele ciekawsza i bardziej satysfakcjonująca.

Ponadto uczymy muzyki, która przyciąga dzieci i młodzież wychowaną w erze nowoczesnych brzmień. Klasyka nie zawsze jest tym, czego dziś słuchają młodzi ludzie – dlatego zmieniamy repertuar tak, by zainteresować nowe pokolenie uczniów. I właśnie to jest misja Art Levin Academy.

Udzielasz się również charytatywnie, chętnie pojawiasz w domach opieki, współpracujesz z fundacjami...

Od zawsze angażuję się w działalność charytatywną. Bycie muzykiem z natury czyni człowieka bardziej empatycznym, a ja zawsze czułem silną potrzebę, by wykorzystywać swój dar muzyki do wspierania różnych inicjatyw i docierania do tych, którzy najbardziej tego potrzebują.

Jeszcze w Kanadzie kiedy założyłem swoją pierwszą szkołę muzyczną, niedługo później również fundację, której celem było pomaganie dzieciom z mniej zamożnych, ubogich rodzin m. Moim celem było proste, ale ważne założenie: dać każdemu dziecku szansę na kontakt z muzyką, niezależnie od jego sytuacji społecznej czy finansowej. Głęboko wierzę, że każde dziecko powinno doświadczyć radości i dyscypliny, jakie daje nauka gry na instrumencie.

Na początku nie miałem pojęcia, jak właściwie prowadzić fundację. Wszystko finansowałem sam — kupowałem instrumenty, opłacałem lekcje i nauczycieli z własnej kieszeni. Wkrótce jednak mój dostawca instrumentów dowiedział się o tym, co robię, i zaoferował darowiznę w wysokości 10 000 dolarów na wsparcie mojej misji. Ten gest wszystko zmienił — pozwolił mi kontynuować nauczanie dzieci, które w innym przypadku nigdy nie miałyby takiej możliwości.

Moją największą inspiracją był José Antonio Abreu — wenezuelski nauczyciel i założyciel El Sistema, który zabierał dzieci z ulicy, dawał im instrumenty i tworzył orkiestry, występujące później w największych salach koncertowych świata. Z jego filozofii nauczyłem się, że uczniowie, którzy nie mają nic, często dają z siebie najwięcej. Moimi najzdolniejszymi i najbardziej zaangażowanymi uczniami zawsze byli ci, którzy pochodzili z fundacji lub mniej uprzywilejowanego środowiska.

Idąc jego śladem, stworzyłem własną grupę młodych muzyków — moich "liderów" — którzy zaczęli pomagać i wspierać innych uczniów podczas zajęć. Tę samą filozofię kontynuuję dziś w Polsce, gdzie założyłem nową fundację, opartą na tym samym duchu: by nieść muzykę, uzdrowienie i edukację jak największej liczbie ludzi.

Kiedy nie uczę, występuję — często w domach opieki społecznej, centrach pomocy czy szpitalach dziecięcych, nawet podczas chemioterapii. Marzę również o tym, by grać w zakładach poprawczych i młodzieżowych ośrodkach wychowawczych, a także w hospicjach dla dzieci chorujących. Chcę nieść muzykę tam, gdzie może dać odrobinę ukojenia, światła i spokoju.

Jak to jest grać przed jednym z najbardziej cenionych reżyserów w kraju, Krzysztofem Zanussim?

Szczerze mówiąc, statusy i tytuły nigdy nie miały dla mnie większego znaczenia.Nieważne, czy ktoś jest znanym artystą, politykiem czy człowiekiem, którego codzienność to ciężka praca na roli — zawsze gram całym sercem, z tą samą pasją i oddaniem. Bo muzyka nie zna granic, nie uznaje hierarchii, nie rozróżnia między wielkim nazwiskiem a zwykłym człowiekiem. Nie interesuje jej, ile masz pieniędzy na koncie, ilu ludzi cię zna, ani jak wiele osiągnąłeś. Muzyka — prawdziwa muzyka — widzi tylko duszę. I to właśnie do niej przemawia. Każdego, dla kogo gram, traktuję z równym szacunkiem i pokorą. Wierzę, że w momencie, gdy dźwięk wypełnia przestrzeń, wszyscy stajemy się sobie równi — bez masek, bez tytułów, bez podziałów. Wtedy liczy się tylko serce i emocja, które płyną między muzykiem a słuchaczem.

Dlatego granie przed Krzysztofem Zanussim nie różni się dla mnie niczym od grania dla ludzi, których spotykam na co dzień. Bo każda osoba, przed którą gram, zasługuje na tę samą szczerość, tę samą energię i to samo piękno dźwięku, które płynie z mojego instrumentu.

Gdzie w najbliższym czasie możemy Cię posłuchać?

W tej chwili nie mam zaplanowanych żadnych koncertów. Obecnie eksploruję nowe kierunki muzyczne i eksperymentuję z różnymi gatunkami, które planuję włączyć do moich improwizacji i przyszłych kompozycji. Jestem też w trakcie tworzenia nowego zespołu muzycznego. Razem z moimi przyjaciółmi podczas jam sessions próbujemy łączyć tradycyjne polskie melodie ze współczesnymi stylami — hip-hopem, jazzem, muzyką klasyczną i house’em. Każdy z nas wnosi coś innego ze swojego muzycznego zaplecza, dzięki czemu staramy się stworzyć coś oryginalnego, świeżego, z dobrą energią i przyjemnego dla ucha.

Do tej pory wiele moich kompozycji odzwierciedlało moje osobiste doświadczenia, często w melancholijnych tonacjach. Jednak teraz jestem w znacznie szczęśliwszym momencie życia i chcę, żeby moja muzyka to pokazywała — była bardziej radosna i podnosząca na duchu.

Aktualnie większość moich występów ma charakter charytatywny. Gram dla podopiecznych różnych ośrodków opiekuńczych, a wkrótce wystąpię także w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Łodzi.Prowadzę moją akademię muzyczną na pełen etat, dlatego staram się znaleźć równowagę między nauczaniem a występowaniem. W przyszłości planuję zorganizować duży koncert mojej autorskiej muzyki — z udziałem instrumentalistów, DJ-ów, tancerzy i artystów wizualnych — tak, by połączyć różne dziedziny sztuki w jednym, wspólnym wydarzeniu.

Sebastian Karpiel-Bułecka: W rozliczeniu za projekt domu kolega zrobił mi skrzypce
Co wiesz o polskich aktorach, muzykach, celebrytach?
Pytanie 1 z 9
Z jakiego miasta pochodzi Tomasz Organek?
Łódź Radio ESKA Google News