Łodzianie w Tłusty Czwartek nie lubią nowinek, tylko tradycyjne pączki. Prawie każdy ma swoją ulubioną cukiernię, której jest wierny od lat i raczej nie kupuje w przypadkowym miejscu.
Jak powstaje tradycyjny pączek? - Zaczynamy od rozczynu, od przygotowania wstępnej fazy ciasta drożdżowego. Konieczna jest dobra mąka, świeże jaja, świeże drożdże i dobre nadzienie. U nas od lat są to powidła śliwkowe ze śliwek z Łowicza, ale klienci domagali się też nadzienia różanego, więc spełniliśmy ich życzenie - mówi cukiernik od pokoleń Robert Dybalski.
Tłusty Czwartek to wyzwanie dla całej załogi. Każdy ma przydzielone konkretne zadanie i na każdym etapie wszystko musi być wykonane perfekcyjnie. - Ważne jest przygotowanie ciasta, uformowanie pączków, dopilnowanie by dobrze wyrosły. Pączek musi się smażyć 3 minuty, przewrócenie go w odpowiedniej chwili to nie lada wyzwanie, bo tłuszcz jest gorący i jednocześnie smaży się kilkadziesiąt pączków. Wszystko musi być precyzyjnie zgrane.
Następnie pączki trzeba nadziać, służy do tego specjalna maszynka. Tu ważna jest precyzja i tempo, bo za chwilę pączki trafiają na specjalną taśmę, gdzie są pomadowane czyli oblepiane lukrem.
Mistrz Robert Dybalski podkreśla, że bardzo ważna jest szybka i miła obsługa w cukierni, bo wiadomo, że kolejka jest długa i każdemu się śpieszy.
W Tłusty Czwartek ekipy wszystkich cukierni pracują na pełnych obrotach. Za nimi pracowita noc, a przed nimi nie mniej pracowity dzień, bo po pączki od wczesnego rana ustawiają się długie kolejki. I tak będzie do wieczora.