Zupa, drugie danie i napój za 20 złotych
Żurek za nieco ponad 4 złote. Polędwiczki wieprzowe kosztują 11,34 zł, a kotlet de volaille niespełna 10 złotych. Do tego ryż za mniej niż 2 złote czy frytki za 4,34 zł. Kawę z mlekiem można kupić za mniej niż 3 złote, a kompot za 1,40 zł. Jak łatwo policzyć dwudaniowy obiad można zjeść za 20 złotych.
Polecany artykuł:
Inflacja omija sejmową restaurację
Drożyna najwyraźniej omija sejmową restaurację. Nawet w barach mlecznych na próżno szukać tak niskich cen. Koszt obiadu zaskakuje tym bardziej, że klientami stołówki są posłowie i senatorowie, którzy nie mogą narzekać na niskie dochody. Jak wyliczył Super Express, przeciętny poseł mógłby za swoje dochody codziennie przez 30 dni zjadać 21 obiadów.
Co na to parlamentarzyści? Okazuje się, że niewielu chce się wypowiadać na temat stawek w sejmowej restauracji. Dziennikarzom SE zdecydował się odpowiedzieć jedynie jeden.
- Korzystam z takiej oferty, jaka jest. Posiłki są smaczne i chyba wszyscy parlamentarzyści z nich korzystają – powiedział poseł PiS Piotr Kaleta. – Zwykle jadam posiłki w barach mlecznych na mieście i widzę, że w nich cena za obiad wynosi ok. 3 zł drożej niż w naszej sejmowej stołówce. Nie mam pojęcia z czego to wynika.