Pewne sytuacje przychodzą dosyć niespodziewanie. Tak było w przypadku Damiana Szmigielskiego – zawodnika MMA, który trenuje w klubie Octopus Łódź. Wielu fanów myślało, że zakończył on już swoją karierę, ponieważ ostatnią walkę w formule MMA stoczył w 2016 roku. Damian nie przestał trenować i powróci do starów już w październiku
- Myślę, że ta przerwa wpłynęła na mnie pozytywnie. Miałem czas, aby w nowym klubie, z nowym trenerem rozwinąć się w różnych płaszczyznach – zwłaszcza w zapasach, które według mnie były największą słabością. Myślę, że powrót do walki będzie dobry – powiedział Damian Szmigielski.
Swoją przerwę od startów poświęcił na ciężkie treningi. W ostatnich latach pojawiły się u niego ciężkie chwile, jednak był w stanie się im przeciwstawić, dzięki czemu znowu da wiele emocji swoim fanom.
- Długa przerwa to temat rzeka. Na początku jak jeszcze byłem związany z organizacją ACB nie byłem w stanie dokończyć kontraktu z powodu poważnej kontuzji. Powrót do zdrowia i treningów zajął mi około roku, ale wtedy ten kontrakt już się zakończył. Potem było kilka ofert, ale często gale były przekładane, wypadał rywal, często też nie mogliśmy dojść z organizacjami do porozumienia pod względem finansowym. Gdy to się tak przeciągało zaczął się mój wewnętrzny kryzys. Zwątpiłem i myślałem czy z tym skończyć. Jednak cały czas trenowałem. Z tyłu głowy była nadzieja, że jeszcze mogę wrócić. To jest duża zasługa ludzi z branży, kolegów, trenerów, którzy powtarzali, że dalej mam perspektywy na powrót – mówi Szmigielski
Jak stwierdza sam zawodnik, nadzieję przywróciło mu niespodziewane wydarzenie. Dostał propozycję walki „short notice” w formule, w której nigdy wcześniej się nie bił, ale przyjął ofertę.
- Później przytrafiła się też przygoda w walce na gołe pięści. Można powiedzieć, że gdyby nie ten występ to chyba już bym sobie dał spokój. Dzięki temu, że wziąłem tę walkę na ostatnią chwilę i udało się wygrać powróciła do mnie nadzieja. Ale potem znowu miałem dwa lata przerwy. Gdy już zacząłem trenować w nowym klubie pojawiały się pewne oferty, do jednej zrobiłem nawet pełen okres przygotowawczy, ale organizator okazał się mocno nieuczciwą osobą, a rywal wypadł. Z tą galą było sporo problemów, wielu zawodników miało problemy. Można powiedzieć, że mam dużego pecha – stwierdza reprezentant łódzkiego Octopusa.
Polecany artykuł:
Mimo przerwy zawodnik wciąż jest dosyć młody i ma przed sobą świetne perspektywy. Zarówno on jak i eksperci zdają sobie sprawę, że może jeszcze wiele namieszać. Jednak, kieruje się on przede wszystkim spokojem i największą uwagę przykuwa do najbliższego startu.
- Skupiam się na najbliższej walce. Wiadomo, chciałbym myśleć o najwyższych celach. Wszystko będzie zależne od następnej walki. Bardzo się cieszę, że znalazłem osobę, która bardzo mi pomaga. Właśnie ogarnęła mi tę walkę. Udało się wszystko dopiąć. Dopiero po tej walce będziemy myśleć co dalej. Pojawiają się wstępne rozważania co dalej, jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, ale raczej myślimy o zagranicznych organizacjach. Wiem, że niektóre z nich są mną zainteresowane, ale na drodze staje moja długa przerwa. Wiem, że muszę zrobić tę jedną walkę, żeby im wytrącić ten argument i pokazać, że jestem w treningu i nie chcę tylko dorobić – dopowiada Damian Szmigielski.