Jakiś czas temu informowaliśmy, że Łodzianie wykupują długoterminowe produkty spożywcze w obawie przed kwarantanną związaną z koronawirusem. Mieszkańcy pomyśleli także o tym, żeby zrobić zapasy leków. Nie ma maseczek, mydeł antybakteryjnych i żeli. W łódzkich hurtowniach medycznych brakuje towaru. Zapytaliśmy Marcina Drobika, magistra farmacji pracującego w jednej z łódzkich fabryk jak wygląda sytuacja z lekami.
- Rzeczywiście widać, że Łodzianie kupują więcej. Musimy jednak pamiętać, że to okres grypowy więc kupowanie większej ilości leków może być związane z częstymi objawami przeziębienia. Myślę, że panika związana z koronawirusem na pewno jest, bo pacjenci kupują także więcej opakowań leków przyjmowanych na stałe - mówi.
Choć gołym okiem widać, że Łodzianie kupują więcej leków to ich zdania na temat zapasów są podzielone.
- Jeśli ktoś jest przewlekle chory i boi się o to, że leków może zabraknąć to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby kupić więcej. Przecież każdy mądry człowiek będzie wiedział jak zachować się w takiej sytuacji - mówi Pan Zbigniew.
- Ja myślę, że nie możemy popadać w tzw. psychozę społeczną. Wirus jest, ale statystyki pokazują, że jest dużo innych, groźnych chorób, na które umiera więcej osób - mówi Karolina.
Na obecną chwile leków nie brakuje, pamiętajmy jednak, że około 1/3 światowej produkcji powstaje w chińskiej prowincji Hubei, czyli tam, gdzie zaczęła się epidemia koronawirusa.