Żydzi w Łasku. Od przywilejów do rozkwitu
Łask, malownicze miasto nad Grabią, kryje w sobie bogatą i często zapomnianą historię społeczności żydowskiej. Ich obecność, sięgająca XVI wieku, odcisnęła trwały ślad w kulturze i architekturze miasta.
Pierwsi Żydzi zaczęli osiedlać się w Łasku już w XVI wieku, stopniowo zyskując przywileje, które umożliwiały im rozwój. Swoboda religijna, handel i rzemiosło stały się podstawą ich życia w mieście. Wyjątkiem był zakaz osiedlania się w pobliżu kolegiaty i rynku. Pod koniec XVIII wieku stanowili oni znaczną część populacji Łasku, bo aż 77%.
Żydowska dzielnica Łasku skupiała się wzdłuż ulic Żeromskiego i Kilińskiego. Mieszkańcy zajmowali się głównie rzemiosłem, handlem, garbarstwem i włókiennictwem. Prowadzili także karczmę na obrzeżach miasta, co było ważnym elementem lokalnej gospodarki.
Synagoga, wzniesiona pod koniec XIX wieku przy obecnej ulicy Strażackiej, była centralnym punktem życia religijnego społeczności żydowskiej. Niestety, podczas II wojny światowej Niemcy zamienili ją w rzeźnię dla koni. Paradoksalnie, to właśnie uchroniło budynek przed całkowitym zniszczeniem.
Tajemnicze zjawiska na cmentarzu żydowski w Łasku. Miejsce straszy?
To właśnie cmentarz żydowski budził i budzi największe emocje, a wielu nazywało go nawiedzonym. Jedną z tajemniczych opowieści podzieliła się z nami wróżka, która od dziecka czuła połączenie z tym, co niewidzialne.
"Od zawsze ciągnęło mnie do tego, co niewidzialne. Może dlatego, że w takim domu dorastałam, pełnym szeptów o znakach, snach i przeczuciach, o tym, że świat nie kończy się na tym, co widać. Dla mnie zjawiska paranormalne nie były więc niczym niezwykłym, raczej czymś naturalnym, jak oddech, jak rozmowa przy herbacie. Mieszkaliśmy wtedy w starym bloku na typowym blokowisku. Na naszym piętrze żyła staruszka, miała już dobrze ponad osiemdziesiąt lat i pamiętała czasy, o których my uczyliśmy się tylko z książek. Często do niej chodziłyśmy, ja i moja mama. Siedziałyśmy na jej tapczanie, słuchając opowieści o dawnych czasach. Zawsze pachniało tam starością, mydłem i kurzem, ale też czymś nieuchwytnym, jakby zapachem przeszłości. Staruszka opowiadała o okolicach, które kiedyś wyglądały zupełnie inaczej, o polach, starych sadach i o cmentarzu żydowskim, który leżał niegdyś daleko od ludzkich domów. Teraz, mówiła, miasto wchłonęło go całkowicie, jakby historia została pogrzebana pod betonem i asfaltem. Najbardziej zapadły mi w pamięć jej słowa o dziwnych zwierzętach. Mówiła, że czasem, gdy ludzie wracali z tamtych stron, widzieli rzeczy, które nie powinny istnieć, całkiem białe cielaki, których śladów nikt potem nie potrafił odnaleźć, albo czarne psy o oczach tak przenikliwych, że człowiek nie potrafił się ruszyć. Dzieci z jej pokolenia bały się tych miejsc i tych stworzeń. Uciekali, jak tylko je zobaczyli." -opowiada Joanna Wiśniewska.
Wróżka ma jednak wytłumaczenie, na tajemnicze zjawiska.
"Długo myślałam o tych historiach. Wtedy wydawały mi się tylko strasznymi bajkami. Dopiero z czasem, gdy dorosłam i zaczęłam głębiej czuć świat duchowy, zrozumiałam, że może to wcale nie były duchy, które chciały przestraszyć. Może to były dusze, które po prostu przypominały o swojej obecności. Może chciały, żeby ktoś o nich pamiętał. A potem, wiele lat później, przyśnił mi się sen. Szłam nocą na cmentarz żydowski, niby do jakiegoś swojego bliskiego. Było ciemno, ale czułam spokój, jakby ktoś prowadził mnie za rękę. Pamiętam, że w śnie wiedziałam dokładnie, gdzie ten cmentarz się znajduje, w okolicach mojego liceum. Nie minęło wiele czasu, gdy okazało się, że sen nie był przypadkowy. W trakcie prac ziemnych przy szkole robotnicy natrafili na stare macewy i ludzkie kości. Dawne miejsca pamięci zostały dawno temu zapomniane, zniszczone przez wojnę i ludzką obojętność. Niemiecka okupacja nie sprzyjała zachowywaniu historii, zwłaszcza żydowskiej. Wtedy zrozumiałam, że czasem duchy nie przychodzą, by nas straszyć. Przychodzą, żeby ktoś wreszcie ich wysłuchał. Żeby ktoś zapamiętał ich imiona, ich drogę, ich istnienie. I może właśnie dlatego od zawsze ciągnie mnie do tego, co niewidzialne, bo wiem, że to, co niewidzialne, często po prostu czeka, aż ktoś otworzy serce i usłyszy." - wyjaśnia.
Czy duchy przeszłości naprawdę dają o sobie znać? A może to tylko ludzka wyobraźnia? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jedno jest pewne: cmentarz żydowski to miejsce, które przypomina, że warto pielęgnować o nich pamięć i pamiętać o wkładzie tej społeczności w rozwój miasta.
