Co najmniej 103 osoby zginęły, a 141 zostało rannych w eksplozjach, do których doszło w środę (3 stycznia) na cmentarzu w irańskim mieście Kerman. „Wybuchy były efektem ataku terrorystycznego" - poinformowała agencja Reutera, powołując się na władze lokalne.
W chwili, gdy doszło do wybuchów, na cmentarzu znajdowały się tłumy uczestniczące w obchodach czwartej rocznicy śmierci generała Kasema Sulejmaniego. Irańska agencja Tasnim, powołując się na lokalne źródła, poinformowała, że na cmentarzu zostały zdalnie zdetonowane dwa ładunki wybuchowe umieszczone w dwóch różnych torbach. Eksplozje spowodowały panikę, w wyniku której dziesiątki osób zostały ranne.
- Nasze zespoły szybkiego reagowania ewakuują rannych, ale tłumy blokują drogi - powiedział telewizji państwowej Reza Falah, szef Czerwonego Półksiężyca prowincji Kerman.
Na razie nikt nie przyjął odpowiedzialności za atak.
Generał Kasem Sulejmani był dowódcą Al Kuds, elitarnej jednostki irańskiej Gwardii Rewolucyjnej stworzonej do walki i prowadzenia działań wywiadowczych oraz dywersji poza granicami Iranu oraz propagowania islamskiej rewolucji. Po obaleniu Saddama Husajna Sulejmani organizował sabotaż i ataki na żołnierzy amerykańskich w Iraku, a w czasie wojny w Syrii dowodził szyickimi milicjami walczącymi w obronie prezydenta Baszara al-Assada. W analizie Modern War Institute w amerykańskim West Point oceniano go jako drugą najpotężniejszą osobę w Iranie po najwyższym duchowo-politycznym przywódcy Iranu ajatollahu Ali Chameneim.
Sulejmani zginął 3 stycznia 2020 roku na lotnisku w Bagdadzie w wyniku amerykańskiego ataku dronów. Władze USA twierdziły, że planował kolejne zamachy na amerykańskie obiekty na Bliskim Wschodzie.