Upamiętnienie,

80. rocznica likwidacji niemieckiego obozu dla polskich dzieci. „Stajemy tutaj, by przypomnieć o tamtych małych bohaterach”

2025-01-18 17:19

Byli więźniowie i ich bliscy, przedstawiciele władz oraz młodzież uczestniczyli w sobotę w uroczystości z okazji 80. rocznicy likwidacji niemieckiego obozu dla dzieci przy ul. Przemysłowej w Łodzi. W latach 1942-45 okupanci więzili w nim w bardzo ciężkich warunkach od 2 do 3 tys. polskich dzieci.

Sobotnia uroczystość odbyła się pod Pomnikiem Martyrologii Dzieci, nazywanym też Pomnikiem Pękniętego Serca, który przypomina o działającym w Łodzi w latach 1942-45 hitlerowskim obozie przy ul. Przemysłowej. W okresie PRL na terenie obozu przy Przemysłowej zbudowano nowe osiedle; oprócz jednego niewielkiego budynku nie ma tam żadnego śladu dawnego miejsca kaźni, którego działalność zakończyła się 18 stycznia 1945 roku, gdy oprawcy, uciekając w panice przed zbliżającymi się wojskami sowieckimi, pozostawili swojemu losowi ok. 800-900 małych więźniów.

"Pamięć o dzieciach wojny, ofiarach bezprecedensowego okrucieństwa, jakiego doświadczyły w nazistowskim obozie dla dzieci polskich przy ul. Przemysłowej, a także w innych miejscach kaźni jest naszym wspólnym obowiązkiem. W 80. rocznicę zakończenia funkcjonowania obozu przy ulicy Przemysłowej stajemy tutaj, by przypomnieć o tamtych małych bohaterach, o ich determinacji i woli przetrwania. Przypominamy o tych, którzy przeżyli oraz tych, którym nie dane było doczekać upragnionej wolności" - napisała ministra kultury i dziedzictwa narodowego Hanna Wróblewska w liście, który podczas obchodów odczytał p.o. dyrektora Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu dr Andrzej Janicki.

W liście przywołano wspomnienia Jana Maciejewskiego, który trafił na Przemysłową wraz z rodzeństwem jako jedno z 58 dzieci z Mosiny aresztowanych przez Niemców w ramach akcji odwetowej w 1943 r. Maciejewski wspominał po latach, że w styczniu 1945 r. Niemcy zaczęli opuszczać obóz; zaczęły się bombardowania Łodzi i dzieci zagoniono do pracy przy wykopach. Gdy nadzorcy obozu uciekli, pozostawiając w nim kilkaset dzieci, pod bramę obozu podchodzili łodzianie i wycieńczone grupki malców zabierali do swoich domów.

Janek, jego brat i dwie dziewczyny z Mosiny trafili do kobiety zamieszkującej przy ul. Przemysłowej w Łodzi, gdzie nie wytrzymali długo - pieszo wyruszyli z Łodzi do Poznania. Po drodze zatrzymano ich w sierocińcu, ale i stamtąd uciekli, by w końcu dotrzeć do domu. Podobne przeżycia były udziałem wielu innych dzieci, które na przekór głodowi, zmęczeniu i zimnu podjęły wysiłek dotarcia do rodzinnych domów - często zniszczonych albo pustych.

"Składamy hołd wszystkim dzieciom wojny, których nigdy nie powinno to spotkać. Naszym obowiązkiem jest zachować pamięć o tamtych wydarzeniach i nie dopuścić do jej powtórzenia. Dzieci powinny słuchać bajek, a nie wystrzałów. Powinny spać w swoich łóżkach w otoczeniu najbliższych, a nie przechodzić przez ciężki los zgotowany przez innych ludzi. (...) Niech historia tych dzieci pozostanie przestrogą i przypomnieniem, że życie, wolność i godność ludzkiego istnienia są wartościami, które musimy chronić i o które powinniśmy troszczyć się każdego dnia" - zaznaczyła w liście ministra kultury.

Wśród uczestników uroczystości przy Pomniku Pękniętego Serca był Jerzy Jeżewicz, który do obozu w Litzmannstadt (tak hitlerowcy przemianowali Łódź w czasie okupacji) trafił 10 września 1943 roku w wieku 2,5 lat razem z 3,5-letnim bratem.

"Na Przemysłowej byliśmy prawie rok, do 30 lipca 1944 roku i w momencie kiedy likwidowano getto żydowskie załadowano nas na pociąg i przewieziono nas do obozu w Potulicach, gdzie byliśmy już do wyzwolenia, czyli do 22 stycznia 1945 roku. Ile razy staję przed tym pomnikiem, to zawsze czuję za sobą, że ktoś tam jeszcze jest; ktoś, kto został tam na wieki" - mówił Jeżewicz.

Dawny więzień obozu dla dzieci przypomniał, jak przez lata pamięć o martyrologii małych Polaków była zacierana i wręcz lekceważona, co doprowadziło do tego, że dokumenty dotyczące niemieckiej działalności przy Przemysłowej ujawniano dopiero po wielu dekadach od zakończenia II wojny światowej.

"Z przykrością trzeba stwierdzić, że obóz na Przemysłowej został fizycznie zlikwidowany - zepchnięty spychaczami, a na jego miejscu zostało postawione piękne osiedle mieszkaniowe. To jedyny taki obóz w Europie, który tak został potraktowany. My wszyscy (dawni więźniowie - przyp. PAP), którzy jeszcze jesteśmy przy życiu, pytamy jak to się stało - Niemcy uciekli, bramy zostały otwarte, w obozie została pełna dokumentacja wszystkich więźniów; także tych, którzy ginęli" - zaznaczył Jeżewicz.

Opowiedział, że dopiero 3 lata temu jedna z byłych więźniarek przekazała do Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu swoją teczkę osobową, która znalazła się w jej posiadaniu tylko dlatego, że po otwarciu obozowych bram razem z koleżanką wróciły do budynku administracji i zabrały z niego swoje dokumenty. "To jest dowód nie do podważenia. Nie jest już w tej chwili tak, jak zarzucano nam przez lata, że gówniarze chodzą po Polsce i opowiadają o jakichś obozach, które nie istniały" - dodał.

Od soboty w sąsiedztwie Pomnika Pękniętego Serca można też oglądać wystawę planszową "Nie tylko Przemysłowa… Dzieciństwo w Litzmannstadt" przygotowana przez Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu. Jej celem jest upamiętnienie najmłodszych ofiar II wojny światowej na terenie Łodzi i okolic.

"To próba przedstawienia łodzianom miejsc, obok których często przechodzimy, nawet nie mając pojęcia, co się w nich działo w czasie okupacji. Jest tutaj mowa o domach dziecka, obozach przesiedleńczych, więzieniach, aresztach. Ostatnia plansza to nasza prośba do społeczności, nie tylko łódzkiej, ale do wszystkich Polaków. Ci, którzy przeżyli II wojnę światową jako dzieci, odchodzą. To są ostatnie chwile, by zapytać ich, jak to było, co wtedy przeżywali. Jeżeli dysponujecie materiałami, wspomnieniami swoich najbliższych z czasów wojny lub jeżeli jeszcze te osoby żyją, a były w czasie okupacji dziećmi, to zapraszamy do kontaktu z muzeum. Będziemy docierać do każdego świadka historii" - powiedziała PAP współautorka wystawy dr Agnieszka Fronczek-Kwarta.

Więcej na temat akcji "Ocalić od zapomnienia", w ramach której Muzeum Dzieci Polskich stara się dotrzeć do świadectw najmłodszych ofiar wojny, a także harmonogram obchodów 80. rocznicy likwidacji obozu przy Przemysłowej na: https://muzeumdziecipolskich.pl/

Niemiecki obóz koncentracyjny dla polskich dzieci utworzono 1 grudnia 1942 roku na terenach wyodrębnionych z Litzmannstadt Ghetto. Okupanci więzili tam dzieci i młodzież polską od 2. do 16. roku życia, ale z relacji więźniów wynika, że Niemcy przetrzymywali tu nawet kilkumiesięczne niemowlęta.

Obóz znajdował się pod zarządem niemieckiej policji kryminalnej w Łodzi. Dzieci przetrzymywane były w prymitywnych warunkach, niewolniczo pracowały, były torturowane. Według nowszych ustaleń obóz pochłonął niemal 200 ofiar śmiertelnych, a w sumie przetrzymywano w nim od 2 do ponad 3 tys. dzieci. Gdy 18 stycznia 1945 r. zakończyła się niemiecka okupacja w Łodzi, w obozie przebywało ponad 800 małoletnich więźniów.

Roksana Węgiel nosi doczepy. Tyle wydała na przedłużenie włosów
Jak dobrze znasz województwo łódzkie? Quiz tylko dla najlepszych ekspertów
Pytanie 1 z 8
Ilu mieszkańców ma Łódź?