Proboszcz pakuje potrzebne rzeczy i wraz z ministrantem rusza na podwórkowe kolędowanie.
- Podjeżdżając pod posesję od razu wiemy czy gospodarze domu chcą nas przyjąć, czy też nie. Jeśli brama jest otwarta to wjeżdżamy. Tegoroczna kolęda niewiele różni się od tych poprzednich, tyle, że wszystko odbywa się na dworze. Bardzo mi zależało, żeby spotkać się z mieszkańcami Tumu i okolic. Wiem, że czasy są jakie są, Ci ludzie muszą zdawać sobie sprawę, że Bóg jest z nimi w każdym momencie życia. Cieszę się, że tak wiele osób pozytywnie zareagowało na mój pomysł. To motywuje mnie do dalszego działania - mówi ksiądz proboszcz.
Kolędowanie podwórkowe to kolejny pomysł proboszcza, wcześniej, z samochodu święcił on pokarmy na Wielkanoc.