Przed świętami w samolotach przylatujących z Wielkiej Brytanii do Łodzi było pełne obłożenie, sporym powodzeniem cieszyły się też wyjazdy do Anglii. Dzisiejsze loty z i do Nottingham/East Midlands i Londynu Stansted to ostatnie z łódzkiego lotniska przed przywróceniem połączeń.
Nawet w pandemii rodacy chcieli spędzić Bożego Narodzenie w Polsce, jednak nowy, bardziej zaraźliwy wariant koronawirusa pokrzyżował im plany.
Zawieszone loty to spore straty dla łódzkiego lotniska, ale do decyzji rządu podchodzą tu ze zrozumieniem, bo najważniejsze jest bezpieczeństwo. - Sytuacja związana z epidemią i rozprzestrzenianiem się koronawirusa ma to do siebie, że jest nieprzewidywalna - mówi Artur Fraj z łódzkiego lotniska i zapewnia, że ze szczególną starannością przestrzegano obostrzeń sanitarnych - Oczywiście jesteśmy przygotowani na taką sytuację i jesteśmy w najwyższym reżimie sanitarnym. Pilnujemy zasad dystansu społecznego, wszyscy mają dezynfekowane ręce i mierzoną temperaturę, a pasażerowie od momentu wejścia do terminala muszą być w maseczkach. Również w czasie podróży mieli zasłonięte usta i nos.
W środę do Londynu chciała lecieć Aurika Adamczyk. Łodzianka co roku spędza święta z rodziną i od dawna miała wykupiony bilet. - Niestety, dziś się okazało, że w tym roku nie mogę polecieć do córki. Myślałam, żeby pojechać samochodem, ale okazało się, że przeprawy promowe są niemożliwe, a tunel między Francją a Anglią został zamknięty. Na razie na 48 godzin, ale nie wiadomo co będzie później. Muszę zostać w domu -mówi Aurika.
Zakaz lotów z Polski do Wielkiej Brytanii obowiązuje dziś od północy do odwołania. Decyzję o zawieszeniu połączeń lotniczych z Wielką Brytanią już od poniedziałku podjęły Niemcy, Holandia, Belgia i Włochy.