Między Łodzią a Hollywood

Z HollyŁódź do Hollywood. Rozmawiamy z aktorką Katarzyną Śmiechowicz

Przez wiele lat była związana z łódzka Wytwórnią Filmów Fabularnych, teraz pracuje w Los Angeles. Łodzianka Kasia Śmiechowicz przyjechała do Polski promować najnowszy film Jacka Bromskiego "U Pana Boga w Królowym moście" i zajrzała do redakcji Eski, żeby nam o tym opowiedzieć. Z Kasią rozmawiamy nie tylko o premierze, ale także o powrotach do Łodzi oraz o pracy za oceanem.

Z Hollywood do Łodzi, a potem w całą Polskę. Przyjechałaś promować najnowszy film Jacka Bromskiego…

 „U Pana Boga w Królowym moście”. Mamy już za sobą szereg premier. Każda z nich była jedyna w swoim rodzaju. Sale były pełne publiczności. Cieszymy się niezmiernie, ponieważ ludziom się ten film podoba. Od piątku, 25 października, produkcja wchodzi do kin.

Jak trafiłaś z Hollywood na plan filmu Jacka Bromskiego? To jest kontynuacja perypetii Ludmiły znanej z wcześniejszej serii, prawda?

Tak, pierwszy film z tej serii, czyli U Pana Boga za piecem, niestety był bez mojego udziału. Później pokazuję się w „U Pana Boga w ogródku”, ale mój prawdziwy debiut nastąpił w „U Pana Boga za miedzą”. „U Pana Boga w Królowym moście” jest kontynuacją.

Opowiedz nam, co Ludmiła namieszała w nowym filmie, no i serialu, który niedługo będzie miał swoją premierę.

Awansowałam. Byłam zwykłą pracownicą banku, a teraz stałam się prezesem banku narodowego. Rola jest naprawdę świetna. Oczywiście musimy pamiętać, że w filmie jest mocno okrojona. „U Pana Boga w Królowym moście” trwa 2 godziny, a serial – 12.

Kiedy będziemy mogli zobaczyć serial?

Mam nadzieję, że w okolicach świat wielkanocnych.

Ten serial ma dla ciebie szczególną wartość, prawda?

Projekt jest mi bardzo bliski. W czasie jego powstawania straciliśmy Arka Tomiaka, operatora z którym pracowałam już kilkakrotnie i Emiliana Kamińskiego, który niestety nie doczekał premiery, ale udało mu się zakończyć zdjęcia. Dzisiaj możemy naprawdę z ogromną ulgą powiedzieć, że udało nam się zrobić coś niezwykłego. On żył tym serialem, a jego postać w niezwykły sposób się rozwijała. Jest to w pewnym sensie kwintesencja jego gry aktorskiej. W produkcji można zauważyć, że był do końca usatysfakcjonowany. Za to chwała Jackowi Bromskiemu.

Twój najnowszy film nie ma z Łodzią nic wspólnego, ale są filmy, które kręciłaś w naszym mieście. Tutaj, w dawnej Wytwórni Filmów Fabularnych przy Łąkowej, bywałaś bardzo często.

Dzięki temu, że mieszkałam w Łodzi, tak zwana kariera dosyć się szybko rozwinęła. Miałam blisko, a filmów wówczas kręciło się co niemiara. Niektórzy śmiali się, że chodzę do pracy jak do biura. Zawsze coś się dla mnie znajdowało. Miałam ze sobą moich cudnych mistrzów, takich jak Leon Niemczyk, który mnie zawsze swoim ramieniem wspierał.

To nie były czasy castingów, kiedy trzeba było walczyć o role, ale ty sama zaglądałaś do wytwórni i ogłaszałaś, że jesteś gotowa do pracy.

Tak, ale musimy wrócić do podstaw. Wiele lat temu nie dostałam się do łódzkiej szkoły filmowej, ale to nie zamknęło mi drogi. Byłam zdesperowana i wiedziałam, że chce uprawiać ten zawód i właściwie zaczęłam pracować od razu. Wiedziałam, że mam jakieś szansę na realizację swoich planów.

No i udało się. Nasz na swoim koncie wiele filmów...

Tak, udało mi się zagrać w „Kawalerskim życiu na obczyźnie”, „Między ustami a brzegiem pucharu”, „Łuku Erosa”. Później był cały cykl filmów, które były realizowane w Warszawie, m.in. „Szwedzi w Warszawie”. Przedtem było HollyŁódź, a teraz jest Hollywood.

Opowiedz nam o swojej pracy w Los Angeles.

Jestem takim niespokojnym duchem i staram się właściwie cały czas znajdować sobie coś do zrobienia. Nie lubię siedzieć i nic nie robić, więc wynajduję sobie pracę. Piszę scenariusze, mam ukończoną książkę, no i gram oczywiście. Z drugiej strony mam rodzinę, której także poświęcam czas.

Twoi synowie również mają artystyczne zacięcie?

Mają, faktycznie, są niesamowicie uzdolnieni, zarówno sportowo, jak i artystycznie, a na dodatek wspaniale się uczą. Chodzą jednocześnie do polskiej i amerykańskiej szkoły. Bywamy i tu i tam. Właściwie, gdyby ktoś się spytał, gdzie jest nasze miejsce, to nie wiemy. Jesteśmy związani z Gadką Starą. Uwielbiamy to miejsce.

Przecież to Łódź właściwie.

Tak, 200 metrów od Łodzi. Gadka Stara, właściwie teraz Stara Gadka, przynależy do Rzgowa, ale ja się czuję łodzianką. Całym serduchem jestem związana z tym miejscem.

Wróćmy na chwilę do Los Angeles, bo ty bardzo tam dbasz o polską kulturę. Cały czas organizujecie jakieś eventy, zapraszacie polskich artystów. Polskie życie kulturalne kwitnie za oceanem.

To jest bardzo ważne, żeby dbać o naszą kulturę za granicą. Zapraszamy polskich artystów i nagradzamy ich. Wcześniej bardzo aktywnie działałam na rzecz festiwalu filmowego w Los Angeles, ale po latach zakończył on niestety swoją działalność. Później zaczęłam się odnajdywać w Klubie Kultury im. Heleny Modrzejewskiej, który ma niezwykle długą, bo 50-letnią tradycję. Kiedy mnie uhonorowano Nagrodą im. Modrzejewskiej, to był dla mnie niesamowity zaszczyt, ponieważ wcześniej nagrodzono Jadwigę Barańską, Annę Dymną, Jana Nowickiego, Jana Englerta, Andrzeja Seweryna, teraz Janusza Gajosa.

Jesteś teraz u siebie, a za chwilę wracasz do siebie...

Jedną nogą jestem tu, drugą tam. Gdybyś chciała mnie zapytać, gdzie jest moje miejsce, to naprawdę nie wiedziałabym, co odpowiedzieć. Choć im jestem starsza, tym coraz częściej myślę sobie, że to Polska moim miejscem jest.

***

Katarzyna Śmiechowicz urodziła się 25 listopada 1969 r. w Łodzi, ale od dziecka związana jest z podłódzką Gadką Starą. Od zawsze marzyła, żeby zostać aktorką. Mimo, że nie dostała się do słynnej łódzkiej filmówki, jej kariera niezwykle rozwinęła się już w latach 80. XX wieku.

Śmiechowicz zadebiutowała w melodramacie kostiumowym Między ustami a brzegiem pucharu w roli tancerki. Następnie wystąpiła w Łuku Erosa, gdzie grała pokojówkę Miechowskich, w których wcielili się Grażyna Trela i Piotr Machalica.

Aktora grała też milicjantkę w pełnometrażowym debiucie Krzysztofa Krauzego, Nowy Jork, czwarta rano. Początkowo była związana z łódzką Wytwórnią Filmów Fabularnych, a później grała w stołecznych produkcjach, między innymi w filmie historycznym Szwedzi w Warszawie, komedii erotycznej Krzysztofa Nowaka Co lubią tygrysy, czy filmie obyczajowym Kawalerskie życie na obczyźnie Andrzeja Barańskiego.

Śmiechowicz można było też zobaczyć w Liście Schindlera, Grach ulicznych oraz Chłopakach nie płaczą. Jej kariera w latach 90. nabierała rozpędu. W 2000 roku zdecydowała się jednak wyjechać do Stanów Zjednoczonych, gdzie ukończyła studia na wydziale aktorskim w Beverly Hills Playhouse. Uczyła się także w Margie Haber Studio w Los Angeles. Za oceanem podpisała umowy na role w dwóch filmach, ale ostatecznie produkcje nie zostały zrealizowane. Aktorka miała nawet wrócić do Polski, ale na jej drodze pojawił się Dominik Leconte, pochodzący z Kielc wiceprezes Sony Pictures Television. Para wzięła ślub w 2002 roku. 

Od tamtej pory Katarzyna Śmiechowicz dzieli życie pomiędzy Polską a USA. Mimo, że nie wróciła do kraju, nie zapomnieli o niej polscy producenci filmowi. Aktorka regularnie występuje w polskich filmach. Mogliśmy ją oglądać m.in. w Testosteronie, Idealnym facecie dla mojej dziewczyny, U Pana Boga za miedzą, a także w serialach Daleko od noszy czy Bardzo ostry dyżur. W piątek, 25 października, na ekrany kin wchodzi najnowszy film z jej udziałem - "U Pana Boga w Królowym moście". 

Jak Jerzy Skolimowski podbił Hollywood? Historia z Koprem