W straszliwym upale, z niedostateczną ilością wody pitnej, przez tydzień przeszukiwali tony gruzów, by odnaleźć rannych. Kilkunastu łódzkich strażaków ze specjalistycznej grupy poszukiwawczo-ratowniczej brało udział w akcji ratunkowej w Bejrucie. – Zostaliśmy tam przyjęci bardzo serdecznie – podkreśla jeden z uczestników, łódzki strażak st. kpt. Aleksander Mirowski. – Miejscowa ludność dzieliła się z nami wodą, której wszystkim brakowało, okazywano nam dużo wdzięczności.
Miejscowe służby nie były w stanie sprostać zadaniu. – W Bejrucie stacjonują tylko trzy jednostki straży pożarnej, a w mniejszej Łodzi mamy tych jednostek 11 – dodaje kpt. Mirowski. – Swoimi siłami Libańczycy nie mieli szans przeszukać tak dużego terenu.
W akcji ratunkowej w Bejrucie uczestniczyło w sumie 39 strażaków z Warszawy, Poznania, Nowego Sącza i właśnie Łodzi. W wyniku eksplozji zginęło ponad 150 osób, a kilka tysięcy zostało rannych.