Wyjątkowa pracownia gorseciarska przy Jaracza 23
Pani Grażyna Owczarek zajmuje się gorseciarstwem od ponad 50 lat. Pasję odziedziczyła po swojej mamie, która podczas okupacji szkoliła się w tym fachu u Niemki, a po wojnie otworzyła pracownię w swoim mieszkaniu. Już wtedy córka podpatrywała ją w pracy i uczyła się fachu pod jej czujnym okiem. Przez kilka lat pani Grażyna pracowała w szkolnictwie, ale jednocześnie zdawała też dyplom czeladniczy, a następnie dyplom mistrzowski, który przeważył o jej dalszym losie.
Jeszcze w latach 70-tych pani Grażyna założyła własną pracownię, która szybko okazała się być strzałem w dziesiątkę. Miejsce cieszyło się dużą popularnością, przed wejściem ustawiały się tłumy. Zamówień było tak dużo, że kobiety czekały na odbiór po kilka miesięcy. Był też czas, kiedy pani Grażyna zatrudniała aż trzy pracownice.
Teraz ze względu na chorobę pani Grażyny, pracownią zajmuje się jej córka, Katarzyna Górnik. Najprawdopodobniej jest już ostatnim pokoleniem, które poświęciła się szyciu, ponieważ jej córka wybrała już inną ścieżkę kariery. Postanowiliśmy odwiedzić Panią Katarzynę i zapytać, jaki jest sukces pracy w tym zawodzie i jak radzi sobie w tym ciężkim dla wielu przedsiębiorstw czasie.
Klientki wciąż są, ale w mniejszej ilości. Powodem wzrost cen, remonty i sieciówki
Jak tłumaczy pani Kasia, pracownia ma stałe klientki, które z kolei przysyłają do pracowni swoje córki, koleżanki. Często przychodzą panie, które szykują się do ślubu i potrzebują konkretnego, wyjątkowego biustonosza. Później natomiast zdarza się, że szukają staników do karmienia, które również są w ofercie salonu przy Jaracza. Zamówienia jeszcze kilka lat temu składały również teatry, które szukały odpowiedniego gorsetu dla swoich aktorek.
Niestety, teraz klientów jest znacznie mniej. Na pewno wpłynęły na to sieciówki, ale również obecna sytuacja ekonomiczną w kraju, kiedy ludzie mają inne priorytety jeśli chodzi o wydatki. A także właścicielki pracowni zmuszone były podnieść swoje ceny, aby móc jakkolwiek się utrzymać. Problem stanowił także remont ulicy Jaracza, a także przebudowa Dworca Fabrycznego, ponieważ panie, które przyjeżdżały z innych miast, miały problem z dostaniem się do pracowni.
My na miejscu spotkaliśmy dwie klientki. Jak przyznała jedna z nich, od dawna chciała odwiedzić pracownię i kupić biustonosz szyty na miarę, jednak zawsze brakowało czasu. Teraz przypomniał jej o tym miejscu internet i postanowiła nadrobić zaległości. Wiele zapytań mają także panie za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Jak wygląda wizyta w pracowni gorseciarskiej?
Podczas wizyty w salonie pani Kasia dokładnie mierzy osobę, której dopasowuje biustonosz. Słucha, czego szuka jej klientka, co lubi. Jak przyznaje, to właśnie na tym polega sukces idealnej bielizny. Pasek ramiączka zawsze jest taki sam, bez możliwości regulacji, dopasowany do danej osoby, co zapobiega przesuwaniu się i opadaniu biustu. Natomiast tradycyjnie do wyboru są trzy szerokości stanika. Miseczki nie mają typowej rozmiarówki, jaką kobiety znają z sieciówek, a liczbową.
Największy rozmiar biustonosza i najdziwniejsze zamówienie
Pani Kasia przyznaje, że największy biustonosz, jaki do tej pory został stworzony miał rozmiar 11, co niewykluczone, że mógłby odpowiadać największej możliwej miseczce. A jaki było najbardziej zaskakujące zamówienie? Pani Kasia nieśmiało przyznaje, że zdarzyło się, że wśród klientów, którzy kupowali damską bieliznę byli również mężczyźni.
Wystawa połączona z pomaganiem. Łódzkie Orientarium organizuje zbiórkę dla ukraińskich zwierząt
Ile kosztują usługi i ile czeka się na zamówienie?
Usługi zaczynają się od 80 złotych i kończą na 300-350 złotych. Droższe są natomiast gorsety, które wymagają zużycia znacznie większej ilości materiału. Obecnie, ze względu na dużo mniejszy ruch niż jeszcze kilkanaście lat temu, na zamówienie nie czeka się długo. Maksymalny czas wynosi około tygodnia. To naprawdę krótko, biorąc pod uwagę fakt, że w zamian dostajemy biustonosz marzeń.