Byliśmy świadkami pierwszej od 2019 roku defilady wojskowej. Zdecydowanie warto było czekać. Fani militariów byli wniebowzięci, ponieważ zobaczyli mnóstwo nowego sprzętu. W Święcie Wojska Polskiego wzięło udział ok. 2000 żołnierzy, 200 pojazdów i prawie 100 maszyn powietrznych.
- Ta defilada była niezwykła z wielu powodów. Powróciła ona po ponad trzech latach. W ostatnim czasie nie było okazji, aby Wojsko Polskie mogło się pokazać w całej okazałości, m.in. przez pandemię Covid-19. Drugi powód, dla którego ta defilada była niezwykła, to sprzęt, który został pokazany. Ujrzeliśmy nie tylko najnowocześniejszy sprzęt, który nabywa Wojsko Polskie, ale także sprzęt sojuszniczy, m.in. amerykańskie bojowe wozy piechoty Bradley, czołgi Abrams, czy chociażby chorwackie Panzerhaubitze 2000. Co więcej, defilada ta pokazał nową jakość, jeśli chodzi o sprzęt. Nie widzieliśmy już sprzętu postsowieckiego, gdzie wcześniej była to wymuszone zaniedbaniami - mówi Adam Świerkowski z Defence24.pl.
Obecni podczas defilady widzieli nowy sprzęt nie tylko przed sobą, ale i w górze.
- Nowości były również w powietrzu. Coraz więcej sprzętu nabywanego przez Wojsko Polskie było widoczne, jak śmigłowce wielozadaniowe, śmigłowce dla marynarki czy śmigłowce szturmowe Apache, które może nabędziemy w przyszłości – dodaje Adam Świerkowski.
Przez długi czas nie byliśmy świadkami defilady, ale warto było czekać. Jak tłumaczy ekspert, nowe nabytki MON wnoszą zupełnie inną jakość. Mamy wręcz do czynienia z przeskokiem cywilizacyjnym.
- Jeżeli patrzymy na kwestie sprzętowe, to widzimy przeskok nie o dekadę, a o kilka dekad. Jeżeli spojrzymy na wojska lądowe, na jednostki zmechanizowane mamy do czynienia wręcz z rewolucją, jeśli chodzi o poziom sprzętu. Przestarzałe od ponad 30 lat bojowe wozy piechoty BWP-1 zostaną w przyszłości zastąpione przez opracowany i wyprodukowany w Polsce pływający wóz bojowy Borsuk. Dla polskich żołnierzy będzie on przedstawiał znacznie większą wartość pod kątem posiadanego opancerzenia, poziomu świadomości sytuacyjnej załogi i oczywiście siły ognia. Idąc dalej, widzimy wymianę generacyjną czołgów podstawowych. Nabywamy słynne z wielu filmów czołgi Abrams, południowokoreańskie czołgi K2, które zastąpią przekazywane na Ukrainę czołgi T-72 czy PT-91. Dotychczas najnowocześniejsze w wojsku Polskim czołgi Leopard 2 również zostały pokazane na defiladzie – tłumaczy ekspert od militariów.
Na szczęście stary i wysłużony sprzęt już nie będzie podstawowym wyposażeniem wojska Polskiego. Niektóre egzemplarze pamiętają bardzo zamierzchłe czasy. MON dokonał zmian, dzięki którym polskich granic z powietrza będą broniły dużo nowocześniejsze maszyny.
- Rewolucję widzimy też w powietrzu. Wymienione zostaną popularne „czajniki”, czyli śmigłowce Mi-2. Niekiedy same śmigłowce mają 50-tkę, jeśli chodzi o stan służby. Wymienione zostaną także śmigłowce szturmowe Mi-24, które w ostatnim czasie przekazujemy Ukrainie. Zastąpią je znacznie, znacznie nowocześniejsze amerykańskie śmigłowce AH-64 Apache. Te posiadają o wiele lepsze uzbrojenie, lepsze sensory i są dużo bardziej kompatybilne z innymi rodzajami uzbrojenia – na zakończenie dodaje Adam Świerkowski.