Wyjątkowe spotkanie
Piątkowy mecz z Radomiakiem Radom na stadionie przy al. Piłsudskiego, nie był zwykłym spotkaniem. To nie zwykła walka o ligowe punkty. Najważniejszym wydarzeniem tego widowiska było bowiem uroczyste pożegnanie ukochanego trenera - Franciszka Smudy - pod którego wodzą, Widzew odnosił wielkie sukcesy w połowie lat 90.
Już przed meczem można było poczuć wyjątkową i podniosłą atmosferę tego wydarzenia. Stadion ozdobił baner z hasłem "Czerwona Armia Franka Smudy". W Strefie Kibica spotkać można było byłych zawodników grających w Widzewie Smudy, wystawiona została również księga kondolencyjna. Przed pierwszym gwizdkiem, kibice, piłkarze i działacze klubu oddali hołd słynnemu trenerowi. Odegrane zostało również ostatnie pożegnanie.
Także kibice łódzkiego klubu uczcili pamięć szkoleniowca, któremu ich klub zawdzięcza tak wiele. Na trybunie pod zegarem zawisła specjalnie przygotowana z tej okazji flaga i sektorówka z wizerunkiem Smudy, zaś wielu kibiców miało okolicznościowe koszulki i szaliki - ich specjalną edycję klub udostępnił w sprzedaży kilka dni przed meczem, zaś cały dochód przekazany zostanie na rzecz fundacji "Krwinka". Tuż przed pierwszym gwizdkiem kibice uczcili pamięć "Franza" skandując jego nazwisko.
Polecany artykuł:
Czerwona Armia Franka Smudy
Franciszek Smuda zmarł w niedzielę, 18 sierpnia, w wieku 76 lat, po ciężkiej chorobie. To właśnie Widzew był klubem, dzięki któremu nazwisko szkoleniowca poznała cała piłkarska Polska. Pamiętne mecze z Legią, decydujące o Mistrzostwach Polski, Superpuchar, pojedynki z Broendby Kopenhaga i Borussią Dortmund... To wydarzenia, dzięki którym każdy kibic Widzewa ciepło wspomina charyzmatycznego "Franza".
Hasło "Czerwona Armia Franka Smudy" to motyw przewodni złotej ery Widzewa w latach 90., oddający uwielbienie, jakim darzyli swojego trenera kibice i zawodnicy.
Napis o tej treści - wykonany przez któregoś z fanatyków łódzkiego klubu - przez długie lata zobaczyć można było na najbardziej ruchliwym skrzyżowaniu w Łodzi - u zbiegu al. Śmigłego-Rydza i Piłsudskiego. Widział je każdy jadący w stronę stadionu Widzewa. Dziś nie ma już budynku, na którym widniało kibicowskie grafitti. Hasło jednak przetrwało - pojawiło się w piątek na fasadzie stadionu przy al. Piłsudskiego. Wielu kibiców ma je również na koszulkach i na szalikach - a każdy z nich zachował je z pewnością w sercu.