Spotkanie zorganizował portal RynekPierwotny.pl pod honorowym patronatem łódzkiego magistratu. Celem miała być dyskusja o obecnej sytuacji mieszkaniowej w Łodzi i potencjalnych scenariuszach na przyszłość. W Warszawie za nową kawalerkę zapłacimy co najmniej pół miliona. A jak to wygląda w Łodzi?
Jeszcze nie jest tak ciężko jak w Warszawie, ale na 30-metrową kawalerkę w Łodzi trzeba byłoby przeznaczyć 300-350 tysięcy złotych, i to co najmniej. Za dwupokojowe mieszkanie potencjalny nabywca zapłaci najpewniej pół miliona złotych, a za większe lokum... oczywiście jeszcze więcej. Sytuacja na rynku mieszkaniowym nie jest łatwa, bo branża nieruchomości ściśle wiąże się z budowlanką, a ten sektor przeżywa problemy w związku z wojną za naszą wschodnią granicą. Wzrost cen materiałów, problemy z dostawami. To nie jest dobra sytuacja do inwestowania w budowanie nowych nieruchomości. Widzimy też spadek popytu, jeśli chodzi o rynek kupna. Ludzie niekoniecznie chcą brać kredyty w obliczu rosnących stóp procentowych ani płacić gotówką przy galopującej inflacji. Wygląda na to, że mieszkania będą coraz droższe i coraz mniejsze - mówił Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.
Skutki wojny można było zaobserwować niemal natychmiast na rynku najmu mieszkań, choć branża nieruchomościowa zwykle wolno reaguje na różnego rodzaju kryzysy.
Mieszkania na wynajem zniknęły błyskawicznie, a na rynku pierwotnym też widzimy spowolnienie. Są trzy przyczyny takiego zjawiska. Po pierwsze, deweloperzy mierzą się z rekordowymi problemami przy wykonywaniu i kończeniu realizacji inwestycji. Po drugie, wojna w Ukrainie wywołała ogromne perturbacje, przez które wielu inwestorów wstrzymuje się z rozpoczynaniem nowych inwestycji. I po trzecie, spadek popytu na mieszkania jest wywołany wzrostem stóp procentowych i inflacji - mówi dr Damian Kaźmierczak z Uniwersytetu Łódzkiego.
Sytuacja jest na pewno coraz trudniejsza, ale trzeba szukać rozwiązań. W Łodzi mamy mniej zurbanizowaną tkankę miejską, niż w pozostałych miastach wojewódzkich. Mamy ogromne, niezagospodarowane połacie terenu. Naszym atutem są też budynki postindustrialne w naszym mieście. Na pewno są perspektywy - twierdzi Adam Wieczorek, wiceprezydent Łodzi.
W obliczu wojny w Ukrainie wiele inwestycji nie tylko prywatnych, ale także miejskich stanęło pod znakiem zapytania. W łódzkim Zarządzie Inwestycji Miejskich został powołany specjalny zespół, który ma przygotować listę inwestycji, które "mogą poczekać". W budżecie miasta brakuje 300 milionów na realizację wszystkich przedsięwzięć, które miasto zaplanowało na ten rok.