W sieci kwitnie handel muchomorem czerwonym. "Na uspokojenie, na stres, ludzie biorą też na serce"

– Na uspokojenie, na stres, ludzie biorą też na serce – zachwala sprzedawca muchomorów czerwonych, mimo że zawarte w nich substancje psychoaktywne od maja 2025 roku znajdują się na liście zakazanych. Choć handel Amanitą muscarią jest nielegalny, w sieci wciąż bez trudu można kupić kapsułki, nalewki i susz z trującego grzyba.

W sieci kwitnie handel muchomorem czerwonym

i

Autor: pixabay,Internet/print screen/ Pixabay.com

Muscymol i kwas ibotenowy na liście substancji psychoaktywnych

Od maja 2025 roku muscymol i kwas ibotenowy – główne substancje psychoaktywne występujące w muchomorze czerwonym (Amanita muscaria) – zostały wpisane do wykazu nowych substancji psychoaktywnych. Oznacza to, że ich sprzedaż, posiadanie i wprowadzanie do obrotu są w Polsce nielegalne.

Choć decyzja miała ukrócić rosnącą modę na spożywanie Amanity muscarii, handel w internecie trwa w najlepsze. Wystarczy kilka kliknięć, by kupić „kapsułki na stres”. Choć w opisach pojawiają się zapewnienia, że to wyłącznie produkty „kolekcjonerskie” lub „etnobotaniczne”, sprzedawcy nie ukrywają, że chodzi o coś zupełnie innego.

"Z kapeluszy można sobie herbatkę zrobić"

Pod jeden z numerów widniejących na stronie oferującej produkty z muchomora czerwonego dzwonimy z pytaniem o działanie i możliwość zakupu.

– Znaczy pan tylko na stresy, tak? Nerwowy trochę, nie? – zagaja sprzedawca z wyraźnie wschodnim akcentem. 

– Nie, chciałem tylko zapytać, jak to działa.

– W takiej sytuacji po prostu mikrodowkowanie idzie. Ona trochę ulepsza sen, trochę jak nerwy niosą, to też spokojnie będzie. Mikrodawkowanie to tam 0,7 kapsułki dwa razy dziennie. Na przykład ja biorę, matka też tak bierze – mówi bez wahania.

Gdy dopytaliśmy o inne produkty, usłyszeliśmy:

– Można kupić kapsułki, można susz, kapelusze też są – tłumaczy. – Ale najlepiej kapsułki. Jak pan chce na sen, to idealne. A z kapeluszy można sobie herbatkę zrobić.

Transakcja również nie stanowiłaby żadnego problemu:

– Paczką, na najbliższy paczkomat. Najlepiej opłata Blikiem, tak najprościej - zapewnia rozmówca. 

Na koniec rozmowy sprzedawca daje coś w rodzaju rady:

– Na uspokojenie, na stres, ludzie biorą też na serce, głowę, na migreny, różne rzeczy. Ale lepiej zacząć od mikrodawkowania, z kapsułek. Po dwóch tygodniach już pan poczuje pierwsze zmiany.

"Produkt nie do spożycia". Podobne ostrzeżenia pojawiały się w czasach handlu dopalaczami

Podobne oferty można znaleźć na wielu stronach internetowych, głównie zarejestrowanych za granicą. Choć formalnie sprzedaż jest zakazana, sklepy próbują obejść prawo, podkreślając, że ich asortyment nie jest przeznaczony do jedzenia.

Na jednej ze stron czytamy: „Muchomor czerwony nie jest dopuszczony jako żywność ani suplement diety w Niemczech i może być stosowany wyłącznie w celach etnobotanicznych, dekoracyjnych lub naukowych. Ten produkt nie jest przeznaczony do spożycia, palenia, gotowania ani innego wchłaniania do organizmu ludzkiego. Przechowywać poza zasięgiem dzieci". 

Tymczasem pod ofertami można przeczytać opinie "zadowolonych klientów": "Jestem zachwycony jakością i autentycznością produktów. Polecam każdemu, kto szuka sprawdzonych rozwiązań". "Produkty z Amanita Muscaria przyniosły mi niesamowite rezultaty, a obsługa była niezwykle profesjonalna". 

Łódź Radio ESKA Google News

Policja: To proceder znany od lat

Jak potwierdza Komenda Główna Policji, handel produktami z muchomora czerwonego nie zniknął z sieci mimo zakazu. Oferty pojawiają się zarówno na popularnych platformach sprzedażowych, jak i w tzw. darknecie.

– Sprzedaż w internecie odbywa się głównie w otwartej sieci i to pomimo grożącej odpowiedzialności karnej – na przykład na platformach sprzedażowych, w mediach społecznościowych czy na stronach internetowych – a także w tzw. darknecie. Z uwagi na skalę zjawiska i jego obecność w przestrzeni cyfrowej, w tym w tzw. darknecie, zagadnienie nielegalnego obrotu produktami zawierającymi muscymol i kwas ibotenowy jest stale analizowane przez Policję. Funkcjonariusze Policji, a w szczególności z Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości, posiadający wiedzę i doświadczenie w zwalczaniu „nielegalnych farmaceutyków”, nieustannie monitorują rynek internetowy oraz fora wymiany informacji dotyczące obróbki i spożycia muchomora czerwonego – wyjaśnia podkomisarz Iwona Kijowska z Wydziału Prasowo-Informacyjnego Komendy Głównej Policji.Policja przyznaje, że proceder nie jest nowy – schemat działania sprzedawców jest dobrze znany funkcjonariuszom.

– Modus operandi sprawców, którzy oferują do sprzedaży produkty pochodne z grzyba Amanita muscaria, przedstawiając je jako posiadające właściwości lecznicze, jest znany funkcjonariuszom od kilku lat. Wskazywanie w opisach produktów, że mają one charakter „kolekcjonerski” lub „nie do spożycia”, nie zwalnia z odpowiedzialności karnej, jeśli faktycznie zawierają substancje psychoaktywne wymienione w wykazie rozporządzenia – podkreśla rzeczniczka.Jak dodaje, utrudnieniem jest brak spójnych przepisów w Europie – w wielu krajach sprzedaż muchomora czerwonego pozostaje całkowicie legalna.

– W większości krajów sprzedaż muchomora czerwonego nie jest zakazana, a w krajach Unii Europejskiej nie ma jednolitych przepisów, w których muscymol byłby wymieniony jako substancja kontrolowana. Dlatego zjawisko to podlega jurysdykcji obowiązującego prawa krajowego – zaznacza Kijowska.Policja wskazuje również na nowe metody działania handlarzy, którzy coraz częściej korzystają z nowoczesnych technologii.

– Zauważalnym trendem, a zarazem wyzwaniem dla organów ścigania, jest wzrastająca popularność dystrybucji narkotyków za pośrednictwem sieci teleinformatycznej i działalności spedycyjnej. Przestępcy coraz częściej wykorzystują komunikację internetową i szyfrowane kanały kontaktu – tłumaczy przedstawicielka KGP.Mimo stałego monitoringu rynku, funkcjonariusze nie są w stanie dokładnie określić skali zjawiska.

– Ze względu na sposób gromadzenia informacji przez Policję oraz oczekiwanie na opinie biegłych z zakresu badań chemicznych nie można dokładnie ustalić, jaka jest faktyczna skala tego zjawiska – mówi Kijowska.

Radosław zginął, bo najadł się muchomorów? Tragiczna śmierć mieszkańca Podkarpacia