Kupiła bilet, ale dostała mandat. "Kontroler stwierdził, że jest nieważny"
Wszystko zaczęło się w styczniu 2024 roku, kiedy to pani Renata Nowak, jadąc tramwajem linii 12 do szpitala, została skontrolowana przez kontrolerów MPK. Mimo posiadania ważnego biletu, kobieta otrzymała mandat. Powód? Bilet został skasowany zaledwie trzy sekundy po rozpoczęciu kontroli.
"11 stycznia wsiadłam do tramwaju linii 12. (...) Wyjęłam telefon z torby i zaczęłam kupować bilet w aplikacji. Po czym podszedł do mnie kontroler. Bilet miałam już kupiony w aplikacji i mu go pokazałam, na co kontroler stwierdził, że bilet jest nieważny, bo jest kupiony za późno" - relacjonowała wówczas pani Renata w programie "Uwaga".
Kobieta tłumaczyła, że bilet zakupiła niezwłocznie po wejściu do pojazdu, jednak kontroler argumentował, że bilet powinien być kupiony jeszcze przed wejściem do tramwaju. Ponadto, miała być straszona również policją.
"Przecież nie kupowałam biletu przy kontrolerach. Kupiłam go, zanim do mnie podeszli" - zaznaczała oburzona rozmówczyni "Uwagi".
Odwołanie od mandatu bezskuteczne. Sprawa trafiła do sądu
Pani Renata ostatecznie zapłaciła mandat w wysokości 275 zł w obawie przed narastającymi odsetkami. Mimo to, postanowiła odwołać się od nałożonej kary. Okazało się to jednak być bezskuteczne, ponieważ MPK nie uznało odwołania za uzasadnione.
"Zrobiłam to, bo później kara wzrasta do 510 złotych. Później, gdy już złożyłam odwołanie od mandatu, odpowiedziano mi, że skoro zapłaciłam, to przyznaję się do winy. To zupełna nieprawda. Zapłaciłam, bo bałam się, że będą mnie ścigać za większe pieniądze, a mnie po prostu na to nie stać" – wyjaśniła kobieta w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Sprawa jednak trafiła do sądu, który przyznał rację pasażerce.
Ale na tym się nie skończyło! Łódzki przewoźnik odwołał się bowiem od tej decyzji! We wrześniu 2025 roku, po raz drugi, sąd ponownie przyznał rację pani Renacie.
MPK Łódź zobowiązany jest oddać pieniądze wraz z odsetkami
Teraz MPK Łódź musi zwrócić pasażerce pieniądze za niesłusznie nałożony mandat, ale również odsetki. Choć sprawa zakończyła się satysfakcjonująco, kobieta straciła mnóstwo nerwów. Na jej przykładzie jednak widzimy, że upór popłaca i warto walczyć o swoje.
"Jest satysfakcja, ale gorzka. Niech już oddadzą mi moje pieniądze i postaram się o tym zapomnieć, chociaż łatwo na pewno nie będzie" – przyznała pani Renata w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
