Wojny i pandemie, a zdrowie psychiczne. Psycholożka: "Człowiek nie jest stworzony do tego, żeby żyć w ciągłym stanie czuwania"

2025-10-10 14:42

10 października obchodzimy Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego. Choć w obecnych czasach temat ten jest coraz częściej poruszany również w mediach, wciąż wielu Polaków zmaga się z problemami. Obawy nasilają też trwające wojny i pandemie. O statystykach, ale też o tym, jak rozpoznać, że ktoś potrzebuje pomocy i jak mu pomóc porozmawiałam z psycholożką kliniczną, Anną Rucką.

pomoc

i

Autor: Pexels.com

Obchodzimy dziś Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego. W jakiej kondycji jest obecnie świadomość w Polsce na temat zdrowia psychicznego? 

Anna Rucka: Myślę, że świadomość Polaków w temacie zdrowia psychicznego rośnie z roku na rok - to naprawdę widać. Coraz więcej osób mówi o emocjach, o wypaleniu, o stresie. I to jest ogromna zmiana na plus. Proszę mi wierzyć, wciąż spotykam ludzi w kręgach, w których wcale byśmy się tego nie spodziewali, dla których to nadal temat tabu. Nadal słyszę opinie, że "pójście do psychologa to tylko mieszanie w głowie", i to są niestety bardzo szkodliwe przekonania. Badanie IPSOS z 2024 roku pokazuje, że problemy ze zdrowiem psychicznym są drugą największą obawą zdrowotną Polaków. Jednocześnie prawie połowa badanych uważa, że system opieki zdrowotnej bardziej skupia się na zdrowiu fizycznym niż psychicznym. Czyli z jednej strony wiemy już, że zdrowie psychiczne jest bardzo ważne, a z drugiej nadal boimy się sięgnąć po pomoc, kiedy wydaje nam się, że coś szwankuje. Ten lęk przed stygmatyzacją wciąż działa, wiele osób obawia się, że „jak pójdę do psychologa, to pomyślą, że jestem chory psychicznie”. To absolutnie błędne myślenie, ale ono niestety nadal występuje. Wciąż brakuje podstawowej edukacji emocjonalnej od najwcześniejszych lat. Do tego dochodzi bariera instytucjonalna - jeśli ktoś już się przełamie i zdecyduje się prosić o pomoc, to napotyka na kolejki, brak miejsc, niepewność systemu. I to naprawdę potrafi zniechęcić. Są też różnice pokoleniowe i kulturowe, nadal pokutuje przekonanie, że "emocje to słabość", że "trzeba dać radę samemu". Bez wątpienia jesteśmy w punkcie przełomowym - świadomość idzie do przodu, ale wciąż hamują nas lęki, niestabilność systemu i brak edukacji. A mimo to, ja naprawdę wierzę, że będzie lepiej. Widzę coraz więcej odwagi, coraz więcej otwartości i chęci rozmowy. I to daje nadzieję.

W ostatnim czasie mnóstwo się dzieje, zarówno w Polsce, jak i na świecie, niestety złego. Jak to wpływa na nasze zdrowie? Zauważasz u osób, z którymi rozmawiasz i u swoich pacjentów, większy niepokój?

Zdecydowanie tak. Lęk, napięcie, niepokój – one realnie wzrosły w ostatnich latach. Widać to w gabinetach, ale też w codziennych rozmowach z ludźmi. Żyjemy w bardzo niepewnych czasach – pandemia, wojny, kryzysy gospodarcze, katastrofy klimatyczne. To są bodźce, które stale aktywują nasz układ nerwowy. A człowiek nie jest stworzony do tego, żeby żyć w ciągłym stanie "czuwania". I rzeczywiście Polska jest krajem bardzo straumatyzowanym. My niesiemy w sobie ogromny bagaż doświadczeń zbiorowych – rozbiory, wojny, okupacje, przesiedlenia, komunizm. To wszystko odcisnęło się głęboko w naszych rodzinach, w pamięci ciała, w sposobie, w jaki reagujemy na zagrożenie. To nie jest tylko historia w podręcznikach – to są historie przekazywane nam „we krwi”. I wielu specjalistów zwraca uwagę na to, że trauma potrafi się przenosić z pokolenia na pokolenie - nie tylko w sensie wychowania, ale wręcz biologicznie, poprzez wzorce reakcji stresowej, które dzieci przejmują od dorosłych. W gabinecie często widzę, że osoby, które mają w rodzinie doświadczenia wojenne czy przemocowe, silniej reagują dziś na zagrożenie, na wiadomości, na konflikty, na poczucie braku bezpieczeństwa. Jakby ten dawny strach z przeszłości znów się budził. Lęk o przyszłość, o bezpieczeństwo, o świat, w którym dorastają nasze dzieci - to jest coś, co czuć w rozmowach i w ciele. 

Ja mam takie poczucie, że dziś wielu ludzi nie żyje w teraźniejszości, tylko między tym, co było trudne, a tym, czego się boją, że dopiero przyjdzie. A to, co dzieje się "tu i teraz", znika. Dlatego tak bardzo potrzebujemy wsparcia, rozmowy, bliskości – i zwyczajnego, ludzkiego współczucia dla siebie nawzajem. Teraz, gdy świat doświadcza potwornych konfliktów, jak ten w Gazie, wiele osób mówi o przytłoczeniu, o utracie wiary w człowieczeństwo, o zmęczeniu współczuciem. To zjawisko ma swoją nazwę - trauma wtórna - kiedy cierpienie innych staje się emocjonalnie zbyt ciężkie, by je unieść. A jeśli do tego dodamy rosnące napięcia społeczne i polityczne, to widać, że żyjemy w ogromnym przeciążeniu emocjonalnym. To wszystko widać w danych: liczba dorosłych Polaków korzystających z pomocy psychologa lub psychiatry wzrosła od 2020 roku o 60–63 %. I nie chodzi o to, że nagle "wszyscy chorują". To raczej znak, że coraz więcej osób zaczyna rozumieć, że nie da się dłużej funkcjonować w trybie przetrwania. My, jako społeczeństwo, jesteśmy na etapie, w którym uczymy się przyznawać do zmęczenia. I to jest bardzo potrzebne, bo przemęczenie emocjonalne, ten cichy, przewlekły stres, naprawdę może przerodzić się w traumę. A pierwszym krokiem do jej zatrzymania jest powiedzenie: "Mam dość. Potrzebuję odpocząć. Potrzebuję pomocy".

Jak rozpoznać, że ktoś potrzebuje pomocy?

Zacznijmy od sygnałów. Dziecko, które potrzebuje wsparcia, często wysyła subtelne sygnały, zanim sytuacja stanie się kryzysowa. Warto zwrócić uwagę na: 

  • Nagłe zmiany nastroju,+ częste wybuchy złości, smutku lub lęku.
  • Izolacja społeczna: unikanie kontaktów z rówieśnikami i rodziną.
  • Problemy w szkole: spadek wyników, trudności w koncentracji, brak motywacji.
  • Zmiany w apetycie i śnie: nadmierna senność lub bezsenność, spadek lub wzrost apetytu.

To są wczesne sygnały, które mówią nam: "tu jest problem, potrzebne jest wsparcie". Im szybciej je dostrzeżemy, tym większa szansa, że dziecko otrzyma pomoc, zanim sytuacja stanie się poważna. 

Terminy na NFZ do psychologa to temat kontrowersyjny. Szczególnie u dzieci i młodzieży, są one bardzo dalekie.  Co robić w takiej sytuacji? Jak wspierać osobę z problemami?

Niestety, dostępność do specjalistycznej pomocy psychiatrycznej dla dzieci w Polsce jest bardzo ograniczona. Obecnie na 100 tys. dzieci przypada około 555 psychiatrów dziecięcych, co oznacza, że jeden specjalista ma pod opieką średnio 12 400 dzieci. Dodatkowo, średni czas oczekiwania na wizytę u psychiatry dziecięcego w ramach NFZ wynosi około 238 dni, co w praktyce oznacza niemal 8 miesięcy oczekiwania. W niektórych regionach, czas oczekiwania może wynosić aż 2441 dni, czyli ponad 6 lat.

Średni czas oczekiwania na wizytę u psychologa dziecięcego w Polsce wynosi około 265 dni, co przekłada się na ponad 8 miesięcy (podobnie jak w przypadku psychiatry) oczekiwania na pierwszą konsultację W porównaniu do roku szkolnego 2023/2024, sytuacja nieco się poprawiła, wówczas ponad 450 gmin w Polsce nie miało zatrudnionego psychologa szkolnego, obecnie jest to około 308 gmin. Jednak nadal mamy ogromny brak specjalistów – na dzień 31 grudnia 2024 roku około 20% szkół w całej Polsce nie zatrudniało żadnego psychologa. To pokazuje, że choć sytuacja nieco się poprawia, wciąż jest bardzo trudna i wiele dzieci nie ma szybkiego dostępu do wsparcia psychologicznego w szkole. Dostęp do psychologów i psychiatrów dziecięcych w ramach NFZ jest w Polsce dramatycznie ograniczony. Czas oczekiwania często liczony jest w miesiącach, a wielu rodziców nie stać na prywatne wizyty. W praktyce oznacza to, że setki, jeśli nie tysiące dzieci w kryzysie emocjonalnym pozostają bez wsparcia, a ciężar opieki spada w całości na rodziców. Gdy terapia NFZ jest praktycznie niedostępna, można szukać w organizacjach pozarządowych, szkołach, interwencji kryzysowych, wsparcia online / poradnictwa społecznego. Wsparcie bliskich, psychoedukacja, interwencje psychospołeczne, to ważne pomosty. To, że system jest przeciążony, nie znaczy, że jesteśmy bezradni. Każda rozmowa, obecność, UWAŻNE SŁUCHANIE może realnie zmniejszyć cierpienie dziecka. Czasem "bycie z nim" i pokazanie, że jego emocje są ważne, daje więcej niż miesiące oczekiwania na wizytę.

Jak rozmawiać z dziećmi o ich problemach, tak, by chciały o nich mówić? 

Rozmowa z dzieckiem o jego problemach, to przede wszystkim budowanie bezpieczeństwa i zaufania. Dzieci nie otwierają się od razu, zwłaszcza jeśli temat jest trudny, albo jeśli w rodzinie emocje były wcześniej bagatelizowane. Dlatego ważne jest, żeby dać dziecku przestrzeń i pokazać, że emocje są normalne i akceptowalne. Słuchanie dziecka bez oceniania, nie przerywanie, nie poprawianie i nie minimalizowanie problemów, pozwalając mu poczuć, że jego uczucia są ważne i że ma prawo się bać, smucić lub być zagniewane. Reaguowanie empatią, zamiast natychmiastowych rad, czasami wystarczy powiedzieć: "Widzę, że to dla Ciebie trudne" zamiast "Musisz się uspokoić" czy "Nie przejmuj się tym". Tworzenie przewidywalnych rytuałów rozmowy, na przykład wspólny spacer, wieczorne przytulenie, wspólny posiłek czy nawet wspólne oglądanie filmu, ponieważ dzieci łatwiej otwierają się w bezpiecznej i przewidywalnej przestrzeni. Pokazywanie również własnych emocji i radzenia sobie z nimi - dzieci uczą się przez obserwację, więc jeśli rodzic spokojnie mówi o własnym smutku, lęku czy frustracji, pokazuje, że emocje są naturalne i da się je przeżyć. Zadawanie pytań otwartych, takich jak: "Co dzisiaj sprawiło Ci trudność?" lub "Jak się dziś czułeś w tej sytuacji?", aby dziecko miało kontrolę nad tym, co chce powiedzieć. Warto również korzystać z zabawy i rysunków, czasem dzieci łatwiej opowiedzą o emocjach przez rysunek, grę czy opowiadanie historyjek niż słowami. Dziecko chce mówić o swoich problemach, jeśli czuje bezpieczne ramy i akceptację.

Nie chodzi o szybkie rozwiązanie problemu, tylko o pokazanie, że ktoś je widzi, słyszy i rozumie. To jest fundament odporności emocjonalnej, a w sytuacji, kiedy kolejki do specjalistów są długie, rodzic, opiekun czy bliski staje się pierwszą linią wsparcia, zanim dziecko trafi do terapeuty czy psychiatry. Uważam, że to, jak traktujemy siebie samych, jak i czy zauważamy własne emocje i dbamy o nasze zdrowie psychiczne, jest lustrem dla naszych dzieci. Potwierdzają to również liczni specjaliści oraz badania. Jeśli sami nie jesteśmy uważni na siebie, bardzo trudno będzie nam dostrzec i wesprzeć to, co dzieje się w świecie emocji naszych dzieci.

Anna Rucka to psycholog kliniczny terapeuta integracyjny. Umówić się na wizytę możecie za pośrednictwem Instagrama PSYCHOLOGTEZMATKA

Julia Wróblewska szczerze o chorobie psychicznej. Magazyn #HOT Ewy Wąsikowskiej-Tomczyńskiej
Łódź Radio ESKA Google News
Wiesz kto Cię wyleczy? Przypasuj chorobę do lekarza i sprawdź jak dobrze się na tym znasz! QUIZ
Pytanie 1 z 10
Który lekarz zajmuje się problemami z tarczycą?
Endokrynolog