W miniony weekend o Łodzi zrobiło się głośno w całej Polsce. Zaparkowana w niedozwolonym miejscu na remontowanej ul. Legionów toyota scion uniemożliwiała wylanie nawierzchni, więc w piątek (3 listopada) drogowcy otoczyli ją szalunkiem i wylali beton wokół pojazdu, pozostawiając go w miejscu prac. Z relacji świadków wynika, że wykonawca próbował skontaktować się z właścicielem samochodu, a wezwana Straż Miejska swoją interwencję zakończyła włożeniem zawiadomienia za wycieraczkę auta.
Uwięzione w betonie auto błyskawicznie stało się hitem internetu i zagościło niemal we wszystkich ogólnopolskich wiadomościach. Zabetonowany samochód przychodzili oglądać nie tylko okoliczni mieszkańcy, ale także łodzianie z innych rejonów miasta. Nie brakowało też turystów spoza Łodzi, którzy przyjechali zrobić sobie zdjęcie z nową łódzką atrakcją turystyczną. W weekend władze miasta zapowiedziały, że w poniedziałek (6 listopada) toyota zostanie odholowany na parking strzeżony. Dlaczego nie zrobiono tego wcześniej?
- Zgodnie z prawem o ruchu drogowym samochód można odholować tylko w określonych przypadkach, a żaden z nich na ul. Legionów nie zachodził – wyjaśnia Marek Marusik ze Straży Miejskiej w Łodzi.
Zgodnie z przepisami samochód może zostać usunięty z drogi na koszt właściciela w poniższych przypadkach:
- gdy auto jest zaparkowane w miejscu oznaczonym tabliczką informującą o możliwości odholowania
- gdy auto jest zaparkowane w miejscu, gdzie jest to zabronione i utrudnia ruch lub zagraża bezpieczeństwu
- gdy auto stoi na miejscu dla inwalidów bez karty parkingowej
- gdy stan auta zagraża bezpieczeństwu, powoduje uszkodzenie drogi lub zagraża środowisku
- gdy właściciel nie ma potwierdzenia opłacenia składki OC
- w przypadku przekroczenia dopuszczalnych wymiarów, masy lub nacisku osi
- gdy autem kierowała osoba nietrzeźwa i nie da się zabezpieczyć go w inny sposób
- gdy autem kieruje osoba nieposiadająca uprawnień do kierowania pojazdami albo której zatrzymano prawo jazdy i nie ma możliwości zabezpieczenia pojazdu poprzez przekazanie go innej osobie
Zanim jednak służby zdążyły odholować samochód, pojazd zniknął. Prawdopodobnie w nocy z soboty na niedzielę zabrał go właściciel. Kierowca, który „rozsławił” Łódź na całą Polskę jest teraz poszukiwany przez Straż Miejską. W poniedziałek strażnicy miejscy namierzyli poszukiwany pojazd na parkingu przed Manufakturą. Przez jakiś czas czekali nawet na właściciela w nadziei, że się pojawi przy samochodzie, ale się nie doczekali.
- Samochodu już tam nie ma, ale są nowe informacje o innym miejscu parkowania toyoty – powiedział we wtorek Marek Marusik - Nie szukamy jednak auta, ale jego kierowcy. Mamy ograniczone możliwości prawne, tym bardziej, że według taryfikatora właścicielowi grozi tylko 100 zł mandatu i 1 punkt karny za złamanie zakazu zatrzymywania się.
Poszukiwania kierowcy utrudnia fakt, że nie można ustalić, kto jest właścicielem pojazdu, bo przy sprzedaży nowy posiadacz toyoty nie dopełnił formalności administracyjnych. Strażnicy miejscy podejrzewają nawet, że „ostatnie poczynania kierowcy to może być jakiś event".
- Nie wiadomo, czy wykonawca będzie wobec kierowcy podejmował działania prawne w związku z utrudnieniami prac remontowych - dodał Marek Marusik.
Polecany artykuł: