Miało być porozumienie, ale tak się nie stało. Strajk terenowych pracowników socjalnych Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi został uznany za nielegalny - poinformowali we wtorek wieczorem urzędnicy.
- Odbyły się rozmowy ostatniej szansy - ostatniej szansy ponieważ zespół mecenasów w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej od kilku dni wskazuje, że wraz z narastającą niewydolnością MOPS, a mówiąc w uproszczeniu - nie wszyscy mieszkańcy są obsługiwany w taki sposób jak powinni, zaczyna pojawiać się zagrożenie życia i zdrowia dla mieszkańców, którzy są podopiecznymi MOPS. A zatem dzisiejsze rozmowy, gdzie ponowiliśmy naszą propozycję i szukaliśmy rozwiązań - nie zostały zaakceptowane, a jednocześnie MOPS-owi jako pracodawcy nie pozostaje nic innego jak zastosować się do opinii mecenasów i uznać strajk za nielegalny - mówi Adam Wieczorek, wiceprezydent Łodzi.
- Mamy do czynienia z sytuacją zagrożenia zdrowia i życia podopiecznych Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i innych mieszkańców Łodzi, którzy chcieliby skorzystać z pomocy społecznej. Dociera do nas coraz więcej sygnałów, że przedłużający się strajk powoduje, iż nie jesteśmy w stanie obsłużyć tych petentów, którzy się zgłaszają - mimo zatrudnienia dodatkowych osób czy przeszeregowania osób z innych wydziałów. Mamy też narastające zwolnienia chorobowe: na 270 pracowników socjalnych mamy 170 na zwolnieniach lekarskich. Jednocześnie w innych miastach mieliśmy sytuację taką, że pracownicy socjalni, nawet jeżeli protestują czy strajkują, robią to po godzinach pracy, nie odchodząc od stanowisk pracy, a zadania są przez nich realizowane na bieżąco i nie ma zagrożenia zdrowia i życia, tak jak to następuje w tej chwili w Łodzi - dodał Andrzej Kaczorowski, dyrektor MOPS.
Przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Socjalnych Sylwester Tonderys powiedział wieczorem PAP, że stanowisko władz miasta i kierownictwa MOPS może być uznane za zastraszanie strajkujących pracowników socjalnych.
Protestujący są świadomi, że w polskim prawie nie ma czegoś takiego jak sankcje za udział w strajku. To nie jest dialog społeczny, to jest szantaż - podkreślił Tonderys. - Strajk wybuchł dlatego, że pracownicy socjalni są wyjątkowo źle traktowani przez dyrekcję, byli zwodzeni obietnicami podwyżek, a spór zbiorowy trwał trzy lata.
Dodał, że łódzki pracownik socjalny zarabia średnio ok. 3 tys. zł. brutto. Na 900 osób zatrudnionych w łódzkim MOPS tylko niecałe 300 osób to pracownicy socjalni - poinformował.
Lider związków zawodowych w MOPS zapewnił, że strajk pracowników socjalnych w Łodzi będzie kontynuowany.