Twój lot ma overbooking? Możesz sporo zyskać
Tanie linie lotnicze uciekają się do różnych praktyk, żeby zmaksymalizować swoje przychody. Jedną z nich jest overbooking, czyli sprzedaż większej liczby biletów niż jest miejsc w samolocie. Zwykle przewoźnicy korzystają z tej opcji w szczycie sezonu, żeby mieć pewność, że w przypadku anulowania rezerwacji czy nie pojawienia się kilku pasażerów na lotnisku, samolot odleci w pełnym obłożeniu. Jeśli jednak linie lotnicze skorzystały z overbookingu, a żaden z pasażerów nie zmienił swoich planów, tuż przed odlotem ktoś musi zrezygnować. Choć sytuacja wydaje się koszmarem każdego urlopowicza, tak naprawdę można na niej sporo zyskać. O tym, jak to zrobić opowiedział na TikToku bajer_z_lotniska.
- Pod koniec stycznia tego roku mieliśmy lecieć Ryanairem z Modlina do Barcelony. Jednak po dotarciu na lotnisko usłyszeliśmy komunikat o overbookingu na nasz lot, więc pobiegłem nas zgłosić obsłudze na ochotników. Dlaczego tak? Bo przy overbookingu większość linii najpierw szuka ochotników, którzy sami mogą zrezygnować z rejsu zamiast na siłę kogoś wyrzucać. Finalnie na locie było właśnie o dwie osoby za dużo, więc jakaś parka szczęśliwie poleciała do Barcelony, a my zostaliśmy, bo wiedzieliśmy, co dzięki temu zyskamy – opowiada TikToker.
Polecany artykuł:
Ryanair opłacił im wakacje w Barcelonie
Zyskali całkiem sporo. Jak wyjaśnia bajer_z_lotniska, który jest już doświadczonym podróżnikiem, jeszcze tego samego dnia polecieli za darmo do Mediolanu-Bergamo, a stamtąd do Barcelony. W międzyczasie odwiedzili w Mediolanie znajomą i wybrali się z nią na kawę i pizzę. W Barcelonie co prawda byli dobę później, ale po miesiącu dostali od Ryanaira odszkodowanie w wysokości 800 euro za dwie osoby, czyli 3500 złotych.
- Fakt, straciliśmy jeden dzień w Barcelonie, ale zarobiliśmy tyle, że spłacił się cały wyjazd i jeszcze nam zostało – podsumowuje TikToker. - Jeśli jeszcze boicie się overbookingu, to pamiętajcie o tym.
To najpiękniejsze plaże na świecie. "Trafią prosto na Twoją listę marzeń"