Przegrana sprawa rolnika spod Łodzi
Producent trzody chlewnej z Grodziska pod Łodzią znalazł się w bardzo trudnej i nietypowej sytuacji. Rolnik od 13 lat walczył o możliwość prowadzenia działalności rolniczej w gospodarstwie, które przejął po rodzicach. Powodem sporu są zapachy wydobywające się z chlewni, które przeszkadzają sąsiadom.
Niedawno Sąd Apelacyjny w Łodzi orzekł właśnie, że Sąd Okręgowy poprawnie stwierdził, że hodowca ponad miarę korzysta ze swojej nieruchomości, co niekorzystnie wpływa na jego sąsiadów. Jak pisze farmer.pl, winą rolnika ma być to, że pobudował nowoczesną chlewnią w miejsce starej obory i produkuje trzodę.
-Jedna sąsiadka, która mnie pozwała już tu nie mieszka, a drudzy sąsiedzi pobudowali się niedawno na kupionej od niej działce 50 metrów ode mnie. Ich działka nie sąsiaduje z moją, ale jest drugą w kolejności przy drodze – wyjaśnia rolnik, w rozmowie z farmer.pl.
Sąd nakazał rolnikowi zapłacić sąsiadom 30 tys. zł odszkodowania i pokryć koszty sądowe. Dodatkowo, ma spełnić szereg zaleceń związanych z prowadzeniem gospodarstwa.
- Sąd każe mi stosować w produkcji zwierzęcej "materiały o niskiej uciążliwości zapachowej i powodujących mniejszą emisję substancji zapachowych". Sposobem na mniejszą emisję ma być dodawanie świniom pasz pochodzenia zwierzęcego, a przecież np. mączki rybne będą powodować większy fetor […] Jednocześnie sąd nakazuje mi często dezynfekować i myć chlewnię, ale "ograniczyć do koniecznego minimum ilości wody zużywanej do mycia pomieszczeń inwentarskich". Jak tego dokonać? - dodaje gospodarz w rozmowie z farmer.pl.
Jak twierdzą eksperci, chlewnie podlegają pod szereg norm, które trzeba spełnić. Prawdopodobnie zapach nie powinien być czynnikiem decydującym w tego typu sprawie.
- W chlewni zawsze będzie śmierdzieć, są oczywiście odpowiednie normy dotyczące zapachów. Według mnie kluczowa jest kwestia lokalizacji – czy stała przed tym niż domy budowali sąsiedzi. Druga kwestia jest taka czy obsada zwierząt w danym budynku jest zgodna z prawodawstwem polskim i unijnym – powiedział nam Piotr Polok, kierownik okręgu zachodniego, Polski Związek Producentów Trzody Chlewnej „Polsus”.
Co to oznacza dla innych hodowców?
Pojawiają się głosy mówiące, że ta sprawa może mieć w przyszłości przykre konsekwencje dla innych rolników.
- Ten wyrok to ostatni dzwonek alarmowy dla rolnictwa. Gdy kolejne sądy zaczną powoływać się na orzeczenie z Łodzi, za chwilę żadna chlewnia i żadna obora nie będzie bezpieczna - alarmuje znany rolniczy działacz Janusz Terka, którego cytuje farmer.pl.
"Tam zostały nasze uczucia, emocje". Rozmawiamy z mieszkańcem zawalonej kamienicy przy 1 Maja