Rodzice odprowadzają dzieci tylko do drzwi, przedszkolaki mają dezynfekowane ręce, mierzoną temperaturę i wprowadzane są do swoich grup. W Łodzi, z 20-dniowym opóźnieniem, otwarto niemal 50 przedszkoli. - Każdy, kto wchodzi na teren przedszkola, musi zdezynfekować ręce. Personel chodzi w maseczkach albo przyłbicach – wyjaśnia Katarzyna Ogłuszka, dyr. przedszkola integracyjnego z ul. Grota-Roweckiego.
Z przedszkola zostały usunięte wszystkie przedmioty, których nie można byłoby zdezynfekować, takie jak dywany czy pluszowe zabawki. Jak przyznaje dyr. placówki, trudno wymagać od dzieci, by w trakcie zajęć zachowały dystans. - Tłumaczymy dzieciom, ale trudno powiedzieć, na ile rozumieją całą sytuację. Inną sprawą jest, że dziecko nie powinno pozostawać samo gdzieś w kącie, opuszczone przez inne dzieci.
Na otwarcie czeka w Łodzi jeszcze ok. stu przedszkoli. Kolejne placówki zostaną uruchomione, gdy wyniki badań genetycznych potwierdzą, że pracownicy nie są zakażeni. Na razie są już wyniki testów genetycznych ok. dwustu pracowników – wszystkie negatywne.